[ Dodano: 2009-03-28, 16:07 ]
..oczywiście trochę przesadzam, ale prawda jest taka, że amerykanie stawiają na specjalizację na dość wczesnym etapie edukacji - dlatego mimo że odnoszą wiele sukcesów, to poza swoją dziedziną są delikatnie mówiąc niekumaci..
wiele krajów europejskich odwrotnie kładzie duży nacisk na wiedzę ogólną..
co lepsze? o to jest pytanie..
Szczerze to Amerykanie są o wiele sprytniejsi, ot co. Po co w każdego wpajać wszystko jak i tak nie będzie miał z tego pożytku? Powiem, że w Polskich szkołach uczą głupot, które nie są w realu nikomu potrzebne(oczywiście nie mówię o wszystkim). Wiedza Amerykanów przyda się bardziej niż Polakom to co uczą ich w szkołach...
Ostatnio zmieniony przez Paweł 2010-01-25, 15:15, w całości zmieniany 1 raz
To wszystko prawda.Amerykanie dzięki temu szybciej się rozwijają np. po co komu się przyda umiejętność poznawania przynależności i robienia ich za pomocą grafu albo tabelki?
Ale pewną wiedzę trzeba mieć. Co z tego, że ktoś potrafi zrobić super samochód, jak nie potrafi otworzyć drzwi?
Fakt u nas jest na odwrót. I w rzeczywistości mamy to, że większość wiedzy przyswajamy na tydzień, bo wedle programu ważniejsze jest 100 dat, niż to co one w sobie zawierają.
Matematyka jest alfabetem, za pomocą którego Bóg opisał wszechświat. - Galileusz
Matematyk zrobi to lepiej. - Hugo Steinhaus
Arystoteles zauważył, że spośród wszelkiego rodzaju autorów najbardziej swe dzieła lubią poeci.
To wszystko prawda.Amerykanie dzięki temu szybciej się rozwijają np. po co komu się przyda umiejętność poznawania przynależności i robienia ich za pomocą grafu albo tabelki?
Nie masz opcji uczyć się tego, co Amerykanie, to ucz się tego co możesz. Lepiej wiedzieć nawet najbardziej niepotrzebną rzecz, niż jej nie wiedzieć.
To wszystko prawda.Amerykanie dzięki temu szybciej się rozwijają np. po co komu się przyda umiejętność poznawania przynależności i robienia ich za pomocą grafu albo tabelki?
Nie masz opcji uczyć się tego, co Amerykanie, to ucz się tego co możesz. Lepiej wiedzieć nawet najbardziej niepotrzebną rzecz, niż jej nie wiedzieć.
Nie wiadomo, co Ci się przyda w życiu
Lepiej znać tuzin potrzebnych rzeczy, niż setkę nie potrzebnych.
Lepiej znać tuzin potrzebnych rzeczy, niż setkę nie potrzebnych.
Doprawdy? A jak nie masz opcji nauczenia się w szkole tego tuzina potrzebnych rzeczy?
To się ucz poza szkołą... Albo najlepiej zmień szkołę.
Cytat:
A najlepiej to znać ten tuzin potrzebnych i tę setkę niepotrzebnych. Nie wiadomo, czy kiedyś "niepotrzebne" staną się potrzebne.
Zdolność przyswajania wiadomości i magazynowania ludzkiego mózgu są ograniczone. Tak samo jak wykorzystywania zdobytej wiedzy. Lepiej tą pojemność wykorzystywać na potrzebne informacje, niż zaprzątać je tymi które przydadzą ci się przy odrobinie szczęścia raz na 10 lat.
I warto zauważyć, że obecnie mamy XXI wiek, więc źródła informacji są wszędzie. Od biblioteki po internet, nie mieszkamy na jakimś wygwizdowie, aby pamiętać wszystko bo inaczej ta wiedza zginie...
Lepiej tą pojemność wykorzystywać na potrzebne informacje, niż zaprzątać je tymi które przydadzą ci się przy odrobinie szczęścia raz na 10 lat.
Powtórzę jeszcze raz: jeżeli w polskich szkołach nie masz opcji uczenia się tego, co w w Ameryce, to ucz się tego, co możesz. I nie wiesz, co przyda Ci się raz na 10 lat. I czym chcesz tę pojemność mózgu zapełnić, jak nie masz innych opcji? Statystykami potworków z Heroesów?
Łojzicku napisał/a:
I warto zauważyć, że obecnie mamy XXI wiek, więc źródła informacji są wszędzie. Od biblioteki po internet, nie mieszkamy na jakimś wygwizdowie, aby pamiętać wszystko bo inaczej ta wiedza zginie...
Nie pamiętamy wszystkiego, nie żyjemy na wyzgwizdowie, mamy XXi wiek. No pełen wypas, full opcja po prostu. Tylko szkoda, że śmieje się z nas cała Europa
A jak chcesz się uczyć przydatnych informacji z internetu albo innych własnych źródeł, to powodzenia życzyć i krzyżyk na drogę †
Lepiej pozostać debilem, bo "w szkole nie nauczyli", albo w drugim przypadku, którego nie raczyłeś już cytować, bo "kolegów w klasie nie będę miał", "szkoła za daleko, "uczyć mi się nie chcę", niż samemu sie troche postarać... No fakt później z kogoś takiego można się śmiać...
Cytat:
Łojzicku napisał/a:
Lepiej tą pojemność wykorzystywać na potrzebne informacje, niż zaprzątać je tymi które przydadzą ci się przy odrobinie szczęścia raz na 10 lat.
Powtórzę jeszcze raz: jeżeli w polskich szkołach nie masz opcji uczenia się tego, co w w Ameryce, to ucz się tego, co możesz. I nie wiesz, co przyda Ci się raz na 10 lat. I czym chcesz tę pojemność mózgu zapełnić, jak nie masz innych opcji? Statystykami potworków z Heroesów?
Bardzo ciekawe przekonanie. Po pierwsze zawsze masz inną opcję. W zasięgu praktycznie każdej osoby są przynajmniej 2 szkoły (problemem są osoby biedne na wsi, ale z tym trzeba się liczyć), a to już jest wybór. Przynajmniej w jednej szkole jest wysoki poziom tego co cię interesuje.
Jeśli ma się choć trochę rozumu w głowie to można rozdzielić to co jest przydatne, czasem przydatne, nieprzydatne. Oczywiście w racjonalnej granicy. Oczywiscie zależy to od naszych zainteresowań, no i nauczyciela.
I tu znów dochodzi problem "nie znalezienia "potrzebnych" informacji". Jak nie chcesz to nie znajdziesz, nawet gdyby same do ciebie przyszły...
Cytat:
Łojzicku napisał/a:
I warto zauważyć, że obecnie mamy XXI wiek, więc źródła informacji są wszędzie. Od biblioteki po internet, nie mieszkamy na jakimś wygwizdowie, aby pamiętać wszystko bo inaczej ta wiedza zginie...
Nie pamiętamy wszystkiego, nie żyjemy na wyzgwizdowie, mamy XXi wiek. No pełen wypas, full opcja po prostu. Tylko szkoda, że śmieje się z nas cała Europa
Lol z kogo się niby śmieją? No poza niektórymi politykami? Wiesz, że mamy jeden z najwyższych poziomów nauczania w Europie? Problemem jest to, że wiedza przydatna, czy taka którą wypada znać (np. nie musimy wiedzieć, że istniał jakiś Mickiewicz, ta wiedza nie wpłynie na nasze życie, no chyba, że z jego twórczości coś sobie do serca weźmiemy - ja nic nie skorzystałem osobiście, ale warto wiedzieć, że osoba taka istniała i coś sobą prezentowała) jest, czasem mi się wydaje, dodatkiem do masy innych bredni (tu mogę dać za przykład omawianie lektury w mojej szkole - 1 lekcja o twórcy, sprawdzian z treści, gdzie 80% pytań skupia się na tym jak dany bohater się nazywał, a nie co robił, 2 lekcje na wypisaniu czasu, miejsca, bohaterów i 1 lekcja na to o czym książka mówi).
Cytat:
A jak chcesz się uczyć przydatnych informacji z internetu albo innych własnych źródeł, to powodzenia życzyć i krzyżyk na drogę †
Kolejny pokaz ignorancji. Co to niby wedle ciebie własne źródła? Co któregoś wieczora mnie niby natchnęło napisałem coś i uznaje to za prace wartości magisterskiej?
Co do internetu. To jak się chce to można znaleźć dużo interesujących informacji, tylko ważne jest aby nie traktować ich za wiedzę absolutną, przed weryfikacją. Z tego co wiem istnieją strony, gdzie można znaleźć prace naukowe (nie nie znam takowych, na razie mi nie potrzebne, jak za rok trafie na polibudę to pewnie zaczne się rozglądać).
Lepiej pozostać debilem, bo "w szkole nie nauczyli", albo w drugim przypadku, którego nie raczyłeś już cytować, bo "kolegów w klasie nie będę miał", "szkoła za daleko, "uczyć mi się nie chcę", niż samemu sie troche postarać... No fakt później z kogoś takiego można się śmiać...
Nie o to mi chodzi. Nie wiesz, że w Polsce jest obowiązek edukacji w szkole?
Łojzicku napisał/a:
Bardzo ciekawe przekonanie. Po pierwsze zawsze masz inną opcję. W zasięgu praktycznie każdej osoby są przynajmniej 2 szkoły (problemem są osoby biedne na wsi, ale z tym trzeba się liczyć), a to już jest wybór. Przynajmniej w jednej szkole jest wysoki poziom tego co cię interesuje.
Łojzicku napisał/a:
ja nic nie skorzystałem osobiście, ale warto wiedzieć, że osoba taka istniała i coś sobą prezentowała) jest, czasem mi się wydaje, dodatkiem do masy innych bredni (tu mogę dać za przykład omawianie lektury w mojej szkole - 1 lekcja o twórcy, sprawdzian z treści, gdzie 80% pytań skupia się na tym jak dany bohater się nazywał, a nie co robił, 2 lekcje na wypisaniu czasu, miejsca, bohaterów i 1 lekcja na to o czym książka mówi).
Czyli zdeycduj się. Są wysokie poziomy nauczania, czy uczą niepotrzebnych rzeczy? Bo sam sobie zaprzeczas.
Łojzicku napisał/a:
Lol z kogo się niby śmieją? No poza niektórymi politykami?
Gratuluję znajomości Z Polaków śmieją się jako z narodu: biedacy, pijacy, lenie itd.
Łojzicku napisał/a:
Kolejny pokaz ignorancji. Co to niby wedle ciebie własne źródła? Co któregoś wieczora mnie niby natchnęło napisałem coś i uznaje to za prace wartości magisterskiej?
O czym pierdolisz? Jaka praca magisterska?
Łojzicku napisał/a:
Co do internetu. To jak się chce to można znaleźć dużo interesujących informacji, tylko ważne jest aby nie traktować ich za wiedzę absolutną, przed weryfikacją. Z tego co wiem istnieją strony, gdzie można znaleźć prace naukowe (nie nie znam takowych, na razie mi nie potrzebne, jak za rok trafie na polibudę to pewnie zaczne się rozglądać).
A o bibliotekach słyszałeś?
Olej szkołę na rok, nie chodź do niej, ucz się z bibliotek i internetu. I porównaj się za jakiś czas z tymi, co chodzą do szkół.
Szkoda klawiatury do dyskusji. Głupszych poglądów dawno nie słyszałem. Czekam teraz na ripostę w stylu "i tak nie masz racji".
Lepiej pozostać debilem, bo "w szkole nie nauczyli", albo w drugim przypadku, którego nie raczyłeś już cytować, bo "kolegów w klasie nie będę miał", "szkoła za daleko, "uczyć mi się nie chcę", niż samemu sie troche postarać... No fakt później z kogoś takiego można się śmiać...
Nie o to mi chodzi. Nie wiesz, że w Polsce jest obowiązek edukacji w szkole?
Co ma obowiązek szkolny do wyboru szkoły?
Cytat:
Łojzicku napisał/a:
Bardzo ciekawe przekonanie. Po pierwsze zawsze masz inną opcję. W zasięgu praktycznie każdej osoby są przynajmniej 2 szkoły (problemem są osoby biedne na wsi, ale z tym trzeba się liczyć), a to już jest wybór. Przynajmniej w jednej szkole jest wysoki poziom tego co cię interesuje.
Łojzicku napisał/a:
ja nic nie skorzystałem osobiście, ale warto wiedzieć, że osoba taka istniała i coś sobą prezentowała) jest, czasem mi się wydaje, dodatkiem do masy innych bredni (tu mogę dać za przykład omawianie lektury w mojej szkole - 1 lekcja o twórcy, sprawdzian z treści, gdzie 80% pytań skupia się na tym jak dany bohater się nazywał, a nie co robił, 2 lekcje na wypisaniu czasu, miejsca, bohaterów i 1 lekcja na to o czym książka mówi).
Czyli zdeycduj się. Są wysokie poziomy nauczania, czy uczą niepotrzebnych rzeczy? Bo sam sobie zaprzeczas.
Cofnij się do 1 klasy liceum. Tam jest takie coś jak logika matematyczna. Wysoki poziom nauczania nie kwestionuje występowania rzeczy niepotrzebnych.
Sprawa jest dziecinnie prosta. Uczymy się istotnego zagadnienia. Zagadnienie jest dobrze opracowane, ale dodatkowo otrzymujemy "oprawkę" informacji które w żaden sposób nie wpływają na samo zagadnienie, więc z punku praktycznego są niepotrzebne, jednak w szkole kładziony jest na nie nacisk.
Cytat:
Łojzicku napisał/a:
Lol z kogo się niby śmieją? No poza niektórymi politykami?
Gratuluję znajomości Z Polaków śmieją się jako z narodu: biedacy, pijacy, lenie itd.
Lenie? To z kąt niby wytrzasnąłeś? W krajach, gdzie pracują Polacy ludzie nadziwić się nie mogą jakie my tempo osiągamy.
Pijacy? No takie samo podejście jest do Turków, Rosjan i innych nacji. Z drugiej strony Niemcy to szwaby, Anglicy paralitycy, Francuzi tchórze...
Cytat:
Łojzicku napisał/a:
Kolejny pokaz ignorancji. Co to niby wedle ciebie własne źródła? Co któregoś wieczora mnie niby natchnęło napisałem coś i uznaje to za prace wartości magisterskiej?
O czym pierdolisz? Jaka praca magisterska?
Metafora taka, bo zupełnie nie wiem o co ci chodzi z twoimi własnymi źródłami...
Cytat:
Łojzicku napisał/a:
Co do internetu. To jak się chce to można znaleźć dużo interesujących informacji, tylko ważne jest aby nie traktować ich za wiedzę absolutną, przed weryfikacją. Z tego co wiem istnieją strony, gdzie można znaleźć prace naukowe (nie nie znam takowych, na razie mi nie potrzebne, jak za rok trafie na polibudę to pewnie zaczne się rozglądać).
A o bibliotekach słyszałeś?
Olej szkołę na rok, nie chodź do niej, ucz się z bibliotek i internetu. I porównaj się za jakiś czas z tymi, co chodzą do szkół.
Nie wiem czy wiesz ale bardzo dużo osób jest samoukami, gdyż musieli samodzielnie uczyć się aby zdać na studia (ewentualnie uzupełniać wiedzę). Moja siostra pisała jeszcze starą maturę, więc zmuszona była do pisania egzaminów wstępnych. Okazało się, że wiedza nabyta w szkole nie spełniała wymagań stawianych na egzaminie (wymagany był inny materiał - to jest fakt, była dobrą uczennicą, matura zdana na 5, dobry nauczyciel, więc nie próbuj mi wyjeżdżać, że sobie to wymyśliłem... fakt, że inne osoby nie musiały się douczać nie wykluczają takich przypadków) ... Ciekawym paradoksem jest to, że na zaliczeniu na 3 roku, czy też na egzaminie wstępnym na poziom magisterski nagle potrzebna była wiedza szkolna (nie trafisz próbując mnie tu złapać, na tym że jednak warto się uczyć tych rzeczy "niepotrzebnych"... ta wiedza zaliczała się do "potrzebnych" z racji tego, że przedmiotem była biologia, a kierunek studiów jest powiązany z biologią).
I nigdzie nie mówiłem o olaniu szkoły... Tego też nie zauważyłeś. Mówiłem o poszerzaniu wiedzy w wypadku, gdy w szkole brak interesujących nas zagadnień.
Cytat:
Szkoda klawiatury do dyskusji. Głupszych poglądów dawno nie słyszałem. Czekam teraz na ripostę w stylu "i tak nie masz racji".
Jak do tej pory takie riposty tylko ty stosujesz. Praktycznie nie masz argumentów. A jak już jakiś znajdziesz to odnosi się tylko do części wypowiedzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum