Na forum są raczej ludzie którzy jeszcze ze szczegółami pamiętają swoje wycieczki szkolne i to co się tam działo. Ja osobiście za dużo szczęścia nie miałem, podstawówka to jakieś jednodniowe wycieczki do Wieliczki, Krakowa itp. bez grubszych akcji. Z "poważniejszych" czy "hardkorowych miałem 2 wycieczki.
Pierwsza była w gimbazie, ostatnia klasa i wyjazd już w sumie nawet nie pamiętam gdzie, ale było to dość blisko granicy. Uskutecznienie w pokoju między 20-21 pierwszych 2 piwek z kolegami z klasy na pokoju, jak nauczyciele chodzili zaglądać to szybkie chowanie puszek pod łóżko. Niektórzy po takiej dawce mieli już dość, a tu się okazała, że w schronisku w którym spaliśmy nauczyciele zorganizowali nam "dyskotekę". Chyba nie muszę mówić, że goście w stanie wskazującym spożycie byli jebanymi królami parkietu, impreza zakończona po pierwszym bełcie kolegi na oczach nauczyciela. W międzyczasie bardziej ogarnięte osoby które były trzeźwe (ja i paru kolegów). ogarnęły 1l jakiejś taniej wódki przemyconej w butelce po Sprite. Powrót na pokoje gdzie chłopaki rozbili się na dwie grupy, do każdej dołączyło parę dziewczyn i nawet one zaczęły pić co wcześniej się nie zdarzało. W ruch poszły piwa, wódka i jakiegoś wino którego nie tykałem z racji, że nie lubię (jedynie swojskie, chociaż lampki wina do obiadu nie odmówię). Rano afera, bo kilku z nas spało z koleżankami w jednym łóżku. Niezapomniana akcja to bełt kolegi na plecy drugiego
Drugą opiszę jak temat się rozwinie (mam nadzieję).
Pewnie niektórym się nie spodoba (większości) albo zostanie usunięty, ale jakoś trzeba rozruszać to forum, bo trochę zdycha.
Najmilej wspominam wycieczkę w gimnazjum, na której opiekunem był Wesoły Romek, nauczyciel muzyki i plastyki (a przy okazji opiekun naszego szkolnego zespołu muzycznego; te piękne czasy, kiedy mówiło się do niego przy innych "panie Romanie" lub wręcz po imieniu, i spędzało całe dnie w kanciapie zamiast na lekcjach, aż łezka się w oku kręci). Nie pamiętam, dokąd pojechaliśmy, chyba do Krakowa. W dzień zwiedzanie, a wieczorem wypad do baru, gdzie Romek udawał, że mu coś do oka wpadło, gdy uzupełnialiśmy płyny. ;D
Hm wycieczki jak wycieczki, jak wyglądają każdy wie ;p Z rzeczy które utkwiły mi w pamięc.i to wycieczka na Ukrainę i chyba więcej pisać nie trzeba? Policja wtedy wpadła do hotelu gdzie mieszkaliśmy, bo było za głośno, ale obyło się bez nieprzyjemności. Dziewczyny jako płac mniej odporna na duże ilości mocnego alkoholu i mieszanie, skończyły tak brzydko że kible to chyba miesiąc po naszym wyjeździe sprzątali ;p Po tej wycieczce nie chcieli nas nigdzie puścić, a tym bardziej nikt nie chciał na opiekuna :D
Wycieczka do Czestochowy żeby mature zdać? Skończyła sie na okolicznych barach. a nie na modleniu się. Potem wyjazd nad morze jeszcze, ale nie było grubo, raczej kulturalna popijawa, przeciwieństwo poprzednich wyjazdów ;p
W sumie to i tak melanżem ostatecznym była, będzie i jest studniówka(do końca liceum, bo potem zwykły melanż w akademiku jest 100x bardziej przypałowy niż jakiekolwiek wycieczki, bale czy zabawy ;p). Ci co już ja mieli jak ja wspominacie? Jako kulturalny bal, czy prawdziwy melanż ostateczny? :D Ja to drugie, ale na razie nie będę pisać bo się trochę wstydzę Poczekam aż się inni udzielą.
Coz, ja tam pechowo nie zalapalem sie nigdey na jakas wieksza wycieczke, zawsze trafialem na doszczetnie poyebanych(inaczej tego sie nie da nazwac) wychowawcow. W podstawowce moja najdluzsza wycieczka byl dwudniowy(jeden nocleg) wypad do Szymbarka, a w gimnazjum nie trafilem na zadna dluzsza wycieczke. Mam skryta nadzieje, iz jak pogodze sie z polskim systemem nauczania, to trafie na jakas ciekawa wycieczke w liceum ^^
One, two Freedy's comming for you... Three, four better lock your door... Five, six grab a crucifix... Seven, eight better stay up late... Nine, ten never sleep again...
Ja juz za stary na ZHP, za pozno sie zreflektowalem ze harcerstwo to fajna sprawa. A w wieku praktycznie 18 lat juz nie ma co szczescia szukac w takich organizacjach. Jedyne co mam w planach, to wstapic do jakowejs rycerskiej druzyny, no i to chyba tyle.
One, two Freedy's comming for you... Three, four better lock your door... Five, six grab a crucifix... Seven, eight better stay up late... Nine, ten never sleep again...
Mozliwe, ale na co mam wydawac dukaty, jak niena pasje? Zwlaszcza, iz uniwerek mam calkiem blisko, nie bede musial sam sie utrzymywac, a to co zarobie pojdzie do kieszonki. :D
Zastanowie sie nad tymi druzynami wedrowniczymi, ciekawie sie to zapowiada.
One, two Freedy's comming for you... Three, four better lock your door... Five, six grab a crucifix... Seven, eight better stay up late... Nine, ten never sleep again...
To jeszcze zainwestuj czas, bo nogawice, dublety, płaszcze, gacie, buty, krajki itp. sam sobie będziesz musiał szyć. ;D
Ze wzgledu na to, iz nigdy sie nie ucze/nie odrabiam prac domowych/nie cwicze matematyki bede mial czasu az nadto. A uszycie plaszcza to nie problem, skocze do innego "odwzorowywacza", pozycze maszyne do szycia i jazda :D
One, two Freedy's comming for you... Three, four better lock your door... Five, six grab a crucifix... Seven, eight better stay up late... Nine, ten never sleep again...
Oj tam, ja i tak bede szyc swoje wlasne projekty, zadne tam rycerskie szmatki. Bede wspolczesnym dizajnerem mody Moorlandzko-Heitlandzkiej. No i na Grunwaldy nie mam zamiaru jezdzic, nie dla mnie takie imprezy
One, two Freedy's comming for you... Three, four better lock your door... Five, six grab a crucifix... Seven, eight better stay up late... Nine, ten never sleep again...
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum