Obrażenia wież oblężniczych są zależne od ilości wybudowanych budynków w danym mieście.
Jest Was ośmiu.
Macie cały świat do podbicia i jego antypody.
Bądźcie braćmi i nie pozabijajcie się!
Good luck i bon appétit.
Będąc na streamie z tej mapy pierwsza reakcja od jednego z widzów brzmiała następująco: "ale pie*dolnik". I te słowa idealnie oddają to, co zaprezentował nam autor. Bezmyślne, bezrefleksyjne upchanie wszystkiego jedno na drugim bez ładu i składu, bez sensu. Gdzie się nie ruszysz to jakaś walka i bank z wojskiem, 1/4 napotkanych stworów się przyłącza dzięki czemu nie trzeba nawet minimalnie dbać o to, by wychodzić bez strat z tych licznych walk. Gdzie się nie ruszysz to powiększasz armie nie ponosząc strat, nie dbając o nic, po prostu lecisz sobie do przodu jak gupek, szukając zamków. Braindead gameplay.
Tę mapę określają dwa bardzo podobne polskie powiedzenia. "tylko dziada i baby tu brakuje" i "jeszcze tylko tu nasrać na środku". W dwa miesiące wyeksplorowałem ~80% powierzchni i skończyłem grę bo nie chciało mi się szukać po całej mapie chyba 6 różnych kluczników, tylko po to żeby przejść do "podziemi" które są drugim takim samym poziomem jak powierzchnia. Wszystko poza pierwszym tygodniem leci na autowalce (konsy/hivki/dyplomacja) a przeciwnicy AI nie wykorzystują tak dobrze banków jak ludzie więc też nie stanowią żadnego wyzwania. Wyłączyłem nawet muzykę żeby nie było lagów na początku walki, a i tak zeszło mi 3 godziny na bezmyślne klikanie koniem do przodu i przyjmowanie wyników autowalki.
Kolory są niezbalansowane, niebieskim na przykład jest bardzo łatwo ruszyć, a czerwonym to katorga.
Przemyślana i dobrze zrobiona mapa. Niecodzienne "podróżowanie" po niej, wymagające wielu przesiadek na statek.
Mam jednak wrażenie, że autor zapomniał zablokować niektóre czary i artefakty, przez co uzyskałem gazetę oraz kapelusz, dzięki czemu miałem portal oraz wrota. To zupełnie zmieniło styl gry.
Do niewątpliwych zalet należy wypełnienie, gdzie trudno znaleźć trochę wolnego miejsca, aby się rozpędzić. Po drodze napotkamy: poukrywane artefakty, przyjazne jednostki, pułapki. Trochę nie rozumiem sensu misji z Błękitnymi smokami. Przez wypełnienie akcja wystarczająco spowalnia, dlatego byłbym za szybszą możliwością skompletowania Kapelusza admirała, a przede wszystkim udostępnienie Miejskiego portalu.
Do wad zaliczyłbym siłę i rozmieszczenie jednostek neutralnych. Często zwłaszcza na początku zdarza się spotkać ważne obiekty słabo bronione i na odwrót. Z czasem walki stają się coraz łatwiejsze, przez co nużące.
Mapa dala tych, co lubią długą eksplorację i zwiedzanie.