Jak tam wam minęły walentynki nolify? :>
Dostaliście coś fajnego na nie?
:} Wiem, że nie, ale macie tutaj zdjęcie na pocieszenie.
HAPPY BLOODY VALENTINE'S!
(Nie martwcie się. Jutro jest dzień singla )
Ja mam tylko komputer płci żeńskiej, ale nie dostałem/ nie wysłałem jej jeszcze walentynki BTW:Ta czerwona plama, to Malinowy Łowicz...
Członek Stowarzyszenia Obrońców Map i honorowy mapmaker Brazzers - portalu z niegrzecznymi mapami.
Save oreo!
Ostatnio zmieniony przez Tilogour 2012-02-14, 23:08, w całości zmieniany 6 razy
Nie rozumiem całej tej otoczki, atmosfera sztuczna jak na Boże Narodzenie. Chodzą tacy po mieście i się obściskują, kocham cię na każdym kroku słychać (facet jest z laską 2 miesiące i ją kocha...), pytanie - kochasz jeden dzień czy cały rok skoro tak musisz "miłość" wyznawać. Chociaż pewnie inaczej bym na to patrzył jakbym miał dziewczynę, ale jakoś szczególnie tego święta zamiaru obchodzić nie miałem/nie mam/ nie będę miał.
A ja uwazam, iz jest to hamerykanski komercyjny szit. Nigdy nie obchodzilem tego dnia i dalej nie mam zamiaru.
One, two Freedy's comming for you... Three, four better lock your door... Five, six grab a crucifix... Seven, eight better stay up late... Nine, ten never sleep again...
Nie do końca amerykański shit, bo same Walentynki mają dłuższą tradycję, ale rzeczywiście to amerykanie tak skomercjalizowali St Valentine's day.
[ Dodano: 2012-02-15, 12:26 ]
Sama idea jak najbardziej pozytywna. Natomiast medialny przymus okazywania miłości pewnie dołuje singli i sprawia, że czują się w tym dniu wykluczeni. Ja obchodziłem, ale dzień wcześniej - zdążyłem przed wszystkimi
Pomógł: 36 razy Wiek: 34 Dołączył: 16 Maj 2010 Posty: 2169 Skąd: Wrocław
Wysłany: 2012-02-15, 12:32
To, co ja myślę na temat Walentynek wyrazili już Lowcakur i Amitamaru. Albo kochasz kogoś i okazujesz mu zainteresowanie przez cały rok, albo nie, zamiast robić cyrk raz do roku.
Robak nie musi otwierać drzwi, bo przechodzi pod nimi. Leming nie walczy z problemami, bo ich nie zauważa.
Dowiedziałem się o nich z Teleexpresu. Poza tym wporzo było. Mama kupiła nam smaczne drożdżówki (ale w sumie nie wiem czy z tej okazji) i sobie z kolegą ciupnęliśmy w planszową Cywilizację.
Amitamaru i Lowcakur mają 99,(9)% racji.;> Niezły spamik w tym temacie odchodzi.;p
Ja zrobiłem fajny obiad (zapiekanka z makaronu z mięsem, pomidorami i serem, łatwe, a pyszne), potem zaś poszedłem z kolegami na piwo (przyniosłem zadanie dodatkowe z mojego kolokwium, ale nie chcieli się tym zająć, więc pogadaliśmy o wojnie secesyjnej), a wróciwszy do domu, wtrąbiłem jeszcze pół butelki wina do pudełka czekoladek i meczu (Anderlecht, który nie jest, do cholery, Anderlechtem Bruksela żadnym, grał ze Standardem Liege), następnie zaś łyknąłem Jaegermaistra, bo to dobre na trawienie.
Normalny dzień, a stężenie różu da się ignorować, mam praktykę w dostrzeganiu tylko tego, co chcę widzieć (no w końcu czasem muszę spojrzeć w lustro ;p). Kiedyś mnie ta cała szopka irytowała, ale teraz zwyczajnie nie chce mi się być poirytowanym. Lenistwo ma pewne zalety...
Young man, in mathematics you don't understand things. You just get used to them.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum