Akademia Wojny - Portal Heroes of Might and Magic III

Do zakończenia I etapu konkursu MapMaker AW pozostało 4 dni
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Dekret o Założeniu Kolegium
Autor Wiadomość
Tarnoob
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-01, 12:14   Dekret o Założeniu Kolegium

Kiedy to wzdychając przechadzałem się po krętych, niezabezpieczonych jeszcze korytarzach Groty Administratorów, niczym z Ziemi (a może z unoszącego się tam powietrza, ognia na
mojej pochodni, albo wody w podziemnym potoku; nie mogę sobie przypomnieć) wyrosła przede mną jakaś człekokształtna istota. Musiałem wstrzymać oddech i błyskawicznie zażyć nieco specjalnego medykamentu (który trzymam zawsze przy sobie), aby nie dostać czkawki magicznej. Już taki los alergika...
Po lekkim wstrząśnie termiczno-energicznym poczułem się, jakby krwawiła mi wątroba. Zaklnąwszy i wezwawszy Przodków poczułem nieco ulgi, ale najwyraźniej bliznę będę miał na stałe...

Przybysz wyglądał jakoś dziwnie. Ubiór już na pierwszy rzut oczodołem sugerował, że mam do czynienia z Czarodziejem. Może z Bracady, ale kto wie? Jednak coś mi w nim nie pasowało. Dziwna sylwetka i cera błyskawicznie wysunęły przypuszczenie, że mam do czynienia z jakimś mieszańcem. Ni to zniekształcony dżinn, ni to jakiś egzotyczny żywiołak. Chyba w grę wchodziła magia... Zaraz.. Co ja gadam, przecież to i tak czarodziej... Hmm... Może jakaś quasibionadmagiopsionikotechnologia?
Strój był na niego za luźny. Czyżby biedaczyna schudniał ze stresu? A może to nie jego własność? Może szwaczka strajkowała? Dało się też zauważyć w jego stroju wzięte z innej bajki szale, bransolety, bisior, i inne łachy, na jakie można stracić majątek...
Jakoś nieswojo się czułem, kiedy to na praktycznie rodzimym mi terytorium pojawiła się nagle jakaś choinka z doklejanymi gałązkami krokusa (takowych jeszcze nie widziałem, ale jakoś akurat te porównanie mi się nawinęło na zwoje kory móżdżastej...). To chyba nie był zwykły mag. Ten koleżka mógł maczać swoje palcopodobne odnóża we Wrotach Żywiołów. Już ja mu dam za ten doping na feniksach...

Wszystko działo się w pod-ułamku ćwiartki femtosekundy. Po upływie tego odcinka czasu przybyszowi zblakły białka w oczach (ten pstrokaty cudak chyba był na jakichś używkach, bo pierwszy raz wydziałem poblakłą biel), nozdrza bezwładnie oklapły, a szczątkowe zęby zrobiły się wyłupiaste (pierwszy raz w życiu widziałem wyłupiaste, no, nie oszukujmy się, dziąsła...). W tym samym momencie zaczął wydawać z siebie odgłos dzikiej paniki. Coś równie głośnego i drażniącego uszy mógłby usłyszeć chyba tylko dentysta behemotów...
Niczym dziecko zaczął biegać w kółko, jakby w nadziei, że to coś zmieni. Chyba był na skraju wyczerpania, bo ta chwila wysiłku wystarczyła, by biedaczyna stracił przytomność. Szkoda mi było tej niepełnosprytnej pokraki. Skorzystałem ze swej pamiątki po starożytnych - strzykawki, by podać mu dożylnie coś, co mogłoby podtrzymać jego egzystencję. Chyba miałem niedawno bałagan w eliksirach, ale co tam... Liczą się intencje.

"Mój nowy przyjaciel chyba się nie obrazi, jeżeli zaopiekuję się jego ekwipunkiem..." - zamruczałem szyderczo pod nosem. Bo przecież są powody do mruczenia... Magowie często są tragicznie bogaci...
Sam się sobie dziwiłem. Przecież nigdy bym się nie odważył na tak trywialny i chamski czyn, jakim jest kradzież, a jednak coś w tym momencie specyficznie ciągnęło mnie za włókna mięśniowe i stawy...
Kiedy tylko wyciągnęłem swoją kończynę chwytną w stronę labiryntu kieszeni, fałd, sznurów i serpentyn jego ubioru, korytarz przeszyło kichnięcie w obcym języku. Mój towarzysz obudził się martwy, cały drżąc.
Zaniepokojony i zaskoczony, odruchowo sięgnęłem po miecz i ulotkę. Pech ma wrodzona niezdarność chciały, że przez przypadek wyjąłem podróżną chochelkę. Nieco się zmieszałem. Czarodziej na szczęście znów zemdlał.

Schowałem chochelkę i tym razem oprawione oko smoka na mym palcu dało mi te szczęście sprawnie i błyskawicznie wyciągnąć z torby cudaka jakiś świstek. Chyba testament. Aż ciągnęło mnie, żeby jednym pchnięciem sztyletu zwiększyć jego przydatność...
Całość okazała się mi bezużyteczna, bo była zapisana w innym języku. Zaraz, toż to nawet nie było zapisane, tylko jakoś wyryte, wmarźnięte, wysmarkane, albo Bóg wie jakim sposobem utrwalone na pergaminie. Mimo to zachowałem to dla siebie.

Westchnąwszy eligijnie (absolutnie apolitycznie i przedziwnie bezpartyjnie, o ile się tak da), wziąłem delikwenta za najdłuższe odgałęzienie jego gardziela i zacząłem wlec niedbale po szorstkim podłożu Groty. Ku memu zadowoleniu pokraka była dostatecznie nieprzytomna, by nie narzekała na dyskomforty podróży.
Po paru krótkich minutach marszu urozmaiconego moim żałosnym pojękiwaniem, dotarłem do oficjalnej części rezydencji Administratorów. Zza wrót centralnej sali obrad dało się słyszeć szczęk stali. Najwyraźniej był tu Majer.
Niechętnie odchyliłem jeden drzwień wrót sali centralnej, po czym wewlkokłem nieboraka na największy, gnejsowy stół. Majer stał jak wryty. Szczęk jego stalowej zbroi ucichł. Sprawa była chyba poważna, bo Majer wyglądał, jakby zaraz miał zdjąć swój pancerz. Legenda (czytaj: plotki i mój niepohamowany głód informacji) głosi, że tą zdroję zdejmuje tylko do snu oraz, ekhm, przyziemnych potrzeb fizjologicznych, na dodatek nie zawsze. (O zgrozo...) Jednak próbował cały czas dawać pozór opanowanego, niewzruszonego rycerza. Ze szpary jego hełmu garnczkowego wydobył się tylko wymuszony (najwyraźniej) szept: "Co to za jeden?".
Nie bardzo potrafiłem i chciałem mu odpowiedzieć, toteż nastąpiła między nami, ekhm, wymiana zdań. Jej przebiegu wolę nie przytaczać, gdyż do śmiertelników ma docierać wyłącznie obraz Adminów jako wcielenia zgody.

W każdym bądź razie po jakimś czasie dobraliśmy się do notatek i wyposażenia tej człekopodobnej istoty. Głównie składało się ono z różnorakich zapisków i ksiąg. Po chwili plądrowa... ekhm, dowiadywania się tego i owego o ekwipunku niepełnospryciarza, znalazłem coś na kształt dziennika.
W miejscu motta (a od kiedy dzienniki mają motta?) znajdował się tekst:

"Najzabawniejsze powiedzenie mojego mistrza brzmiało: >>Kiedy nie wiesz co napisać, zapisz najzabawniejsze powiedzenie swojego mistrza<<"

Hmm... Słyszałem, że ostatnimi czasy to dość popularne zdanie. Albo coś do niego podobnego, tylko że odnosiło się do jakiegoś chińskiego przysłowia (zaraz, od kiedy to ja, mieszkaniec Antagarichu, wiem o istnieniu Chin?).

Bądź co bądź, wewnątrz tego quasidziennika nie znajdowłay się codzienne sprawozdania o przebiegu podróży, lecz kolejna osobliwość. W skrócie: maszynka do wywoływania mózgoskrętu i oczopląsu.
Wszystkie kartki roiły się od równań i obliczeń. Praktycznie wszystkie były zapisane w obcym języku, ale gdzieniegdzie były jakby cudze skreślenia i dopiski w piśmie pobierznie mi znanym. Miałem wrażenie, że nad tym nie pracowała tylko jedna osoba - chyba ktoś ją od czasu do czasu poprawiał...

Dla upewnienia postanowiłem jeszcze raz zajrzeć na okładkę. Ku mojemu zdziwieniu trzymany przeze mnie przedmiot przybrał teraz wygląd księgi zaklęć(!). Jeszcze raz go przekartkowałem - tym razem okazał się pusty. Na początku tylko pojawiła się cała seryjka niedokończonych zalążków liter tudzież cała masa skreśleń i kleksów. Jakby ktoś coś chciał zacząć, ale najwyraźniej miał niedobór weny twórczej i słomiany zapał...
Z czystej ciekawości spróbowałem przekartkować tą książkę do początku. Znowu wyglądała jak dziennnik. Zajrzałem do środka. Znów te same równania z dopiskami. Czyżby księga ta była ekskluzywnym egzemplarzem 2 w 1? Kto wie, czego te magi jeszcze nie wymyślą...

Postawiłem wszystko na jedną kartę.
Zdecydowanym ruchem pióra do wzorów podstawiłem kilka przypadkowych liczb.
Jeszcze raz całość przekartkowałem w odwrotnym kierunku.
Znowu księga zaklęć.
Otwieram Pierwszą stronę.
Zaklęcie.
(Na Niebiańskie Kuźnie, jakiś automat?!)
Podnoszę rękę w stronę Majera.
Wypowiadam czar.
Bum.
Nie ma Majera.
Czuję, że mam właśnie biały zawał serca.
Dostaję swędzenia zębów.
Mija chwila niezręcznej ciszy.
Majer znowu się pojawia.
Tym razem na przeciwległym końcu komnaty.
Z rękawa wypływa mi nieco wody.
Czyżby to była jakaś krótkofalowa odmiana teleportacji?

Całość wydała mi się podejrzana. I to bardzo. Ten tęczowy patafian chyba nie był zwykłym czarodziejem. On nie uczył się żmudnie zaklęć.
On był NADczarodziejem. On TWORZYŁ zaklęcia. Miał zdolności. Miał specjalistyczny, wygodny sprzęt 2 w 1. Miał nauczyciela. Miał talent. (Miał też śmieszne ciuchy.) Nie miał fantazji. To sprawiło, że księga autorskich czarów była pusta. Czyżby nadarzyła się niepowtarzalna okazja, żeby ją wypełnić? Temu patafianowi brakowało pomysłów, ale ludności Akademii Wojny ich nie brak...

Cóż, a co by się stało, gdyby te stronnice zapełnić istniejącymi czarami? Jednak czy nie lepsza byłaby cała kolekcyjka nowych? A może miks? Coś innego? Coś paranoidalnego? Mi też brak pomysłów? Zaczynam biadolić bez sensu? Zadaję zbędne pytania retoryczne?

Chwila uniesienia nie trwała długo. Zaraz usłyszałem donośny, niski krzyk Majera. Nie chcecie wiedzieć, co działo się później. To nie jest zbyt dobry materiał na wieczorynkę. Amen.

*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;
*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;
*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;*;,;

Ludu Akademii Wojny!

Uroczyście, oficjalnie, z uniesionym czołem i zadartym nosem, jednocześnie w uniesieniu i melancholii, pełen dumy i strachu, apolitycznie, bezpartyjnie, bezstronnie, niepodważalnie, i tak dalej, i czego jeszcze sobie tu nie wstawicie, i jeszcze wpiszcie kilka określeń gratis, tym niekoniecznie sensownym, długim zdaniem, nieodwołalnie ogłaszam nabór do PIERWSZEGO KOLEGIUM MAGII W NASZYM MOCARSTWIE!

Daje znak najbliższemu słudze, aby nakazał tłumowi wiwatować i skandować imię Tarnum

W związku ze zwiększeniem się aktywności magicznej tych ziem oraz naturalnego zapotrzebowania na rozwój nauki i sztuki, decyzją własną informuję wszystkich tu obecnych, ekhm
Patrzy złowrogo w stronę niedobitków szwendających się po zamkowych lochach
ORAZ INNYCH PRZYBYSZY I MIESZKAŃCÓW AKADEMII WOJNY, że nasza nowo otwarta gildia magów potrzebuje pierwszych szaleń... ekhm, ambitnych rezydentów, którzy by to założyli i rozplanowali własną szkołę magii.

(...i biadolił jeszcze tak bez sensu aż do momentu rozejścia się słuchaczy...)


Tak więc przechodząc już do zupełnie suchych konkretów:

Po prostu ogłaszam konkurs na opracowanie, przerobienie, ubogacenie, stworzenie, czy zrobienia czegokolwiek z jakimkolwiek wymyślonym (przynajmniej częściowo) przez Was systemem magii. Już pewnie sobie mruczycie pod nosem, że się nie wysiliłem przy ustalaniu zasad. Nic bardziej mylnego - po prostu BAAARDZO mi zależy, żeby całość była maksymalnie swobodna i zależała wyłącznie od waszej fantazji, bo na wyobraźni właśnie opiera się cała magia. Już nawet żeby nie ograniczać was zbytnio załóżmy, że to nawet nie musi być czysta i szeroko spotykana magia, jakiej wiele w przeróżnych światach fantasy. To nawet może być coś magiopodobnego, żeby było ciekawiej ;-) .
Bo wyobraźcie sobie, że jest "Konkurs na szkołę magii. Wypiszcie to, to, to i to, a tutaj macie nawet szablon, w który wklejacie swoje pomysły". To by była wręcz makabryczna, końska dawka nudy i monotonii. Tylko od WAS zależy, w jaki sposób przedstawicie tą szkołę/dziedzinę/tradycję/wiatr/cokolwiek magiopodobnego. Pomysły i sposoby mogą być nawet skrajnie szalone (można by odważyć się na stwierdzenie, że takie nawet będą ciekawsze). Nie chcę was szufladkowo wkręcać w jakieś żelazne ramy, bo to by tylko spsuło cały klimat i zahamowało myśl artystyczną. Całość ma tylko względnie pasować do Heroes III, żeby nie odbiegać zbytnio od głównego celu istnienia AW. Naprawdę liczę na Was i na to, że już Wam pod mózgoczaszką szeptają głosy
Cytat:
To może zrobimy łopatologiczny opis ***, żeby wiadomo było, jak to by działało w grze, a potem weźmiemy się za ***, aby było trochę okazji do przybajerowania i pogdybania. O, albo lepiej - zamiast używać zwykłego ***, posłużymy się ***:!:
Olśnienie! Normalnie wszyscy padną, jak zobaczą te nasze ***! [zawał]


Jeszcze kilka spraw organizacyjnych:

1. Niech całość będzie utrzymane w specyficznym klimacie; mam tu na myśli Wasze podejście do tego i zachowanie. Postarajcie się o jako-takie wcielenie się w jakiegoś "Heroesa of Might and Magic" albo czegoś podobnego. Ale proszę: bez jaj.

2. Jak już wcześniej zaznaczyłem, forma prac jest dowolna. Swoje wypociny przysyłamy do mnie na PW i/lub e-mail, żeby wszystko było utrzymane w atmosferze zniecierpliwienia i tajemnicy. Wiem, że dla wielu z Was to pewnie wariactwo, że nie będzie wspólnych poprawek, uwag i dyskusji, ale chyba wiecie, co mam na myśli. Przy okazji to może zagrzać wielu do pracy - jeżeli ktoś czegoś szczegółowego będzie się chciał dowiedzieć o jakimkolwiek projekcie, to będzie się musiał włączyć do teamu tworzącego. Naprawdę proszę w tym momencie o wyrozumiałość. Aura tajemniczości i niepewności do ostatniej chwili ma być głównym atutem tego konkursu.

3. Jeżeli ktoś będzie na PW/GG/e-mail/innym potworze psuł cichaczem niespodziankę, to nie zamierzam go ścigać - sam powinien wiedzieć, że zwyczajnie traci i zabiera innym radość i odkrywania na koniec wielkiego "BUM". Apeluję: nie warto ukradkiem przedstawiać nawet pojedynczym osobom "wersji alfa", nawet gdyby było się bardzo zniecierpliwionym. Im silniej i dłużej swędzi, tym większa przyjemność drapania.
Oczywiście ten punkt nie dotyczy wymiany informacji między członkami zespołów.

4. Wolałbym, żeby prace były robione w duetach albo miały jednego autora. Dopuszcza się maksimum 3-osobowe zespoły. Nie jesteśmy dość dużym forum i pewnie tylko garstka weźmie udział w konkursie. Gdyby dozwolone były większe grupy, cierpielibyśmy na niedobór projektów. Powstałyby pewnie tylko 3-4 zespoły, a dla mnie to za mało. Zamiast wielkiego "BUM" na koniec mielibyśmy wielkie rozczarowanie.

5. Prace nadsyłamy do końca kwietnia. Czytanie i ocenianie naprawdę nie jest łatwe wolałbym to zrobić na spokojnie, w długi weekend. Jednak pewnie wielu z Was właśnie wtedy będzie chciało wziąć się do roboty, tak więc termin jest jeszcze dyskusyjny. Ogłoszenie wyników (i publiczne przedstawienie wszystkich prac) najprawdopodobniej odbędzie się w dniu 1. rocznicy założenia forum. Jeżeli się nie mylę, to 26 maja.

6. Jeżeli cały obowiązek oceniania będzie ciążył tylko na mnie, ciężko mi będzie zachować obiektywność. Dlatego też czekam na kandydatów do Jury.




Niech Moc i Magia będą z Wami!

Tarnum, stary wyjadacz i założyciel Kolegium
Ostatnio zmieniony przez Tarnoob 2008-04-08, 15:22, w całości zmieniany 4 razy  
 
Michał3103 


Pomógł: 9 razy
Dołączył: 22 Mar 2008
Posty: 2263
Skąd: far away from home
Wysłany: 2008-04-02, 13:17   

A można to samo, ale trzy razy krócej? ;-)
 
Tarnoob
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-02, 15:24   

Errato-dopisek do Dekretu:

7. Jeden autor (bądź ich zespół) nie może zgłaszać więcej niż jednego projektu. Nie ilość, a jakość się liczy.

8. Chyba nie muszę przypominać, że całość ma być mimo wszystko jak najdokładniej opisana

9. Aby uniknąć pomyłek: pisząc "szkoła magii" nie mam na myśli miejsca, gdzie się tej magii naucza, tylko jej rodzaj - w H3 spotyka się 4 "szkoły" magii: ognia, wody, ziemi i powietrza.
 
mcin 



Pomógł: 1 raz
Wiek: 32
Dołączył: 21 Mar 2008
Posty: 89
Wysłany: 2008-04-02, 15:58   

ale o co dokładnie chodzi: ma to być opis jak czary w heroes działają i skąd sie to bierze czy raczej opis jak za pomocą implozji zrobić puree ziemniaczane(czyli po polsku coś śmiesznego)


 
 
Tarnoob
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-02, 19:50   

No toż piszę: STWORZYĆ WŁASNY SYSTEM MAGII. Amen.
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group