Antymagia może być usunięta tylko przez czar Odwrócenie zaklęć (na poziomie "Expert") lub za pomocą umiejętności Smoczych Ważek.
Żeby pokonać Wielki Mur musisz zejść do podziemi, pokonac labirynt i znaleść klucz który otwiera bramy muru.
Gdy juz wydostaniesz sie z podziemi majc klucz, zbież potężną armie i pokonaj Hordy Mariana.
Zacznę od podsumowania:
mapa - samograj
poziom trudności: brak
nuda, nuda, nuda.
Mimo, że mapa zapowiadała się jako ciekawa, urozmaicona I z pomysłem, coś rzeczywiście "nie pykło"
Etap pierwszy: strefa własna - najbardziej uciążliwy I nużący. Dostajemy 1 (jeden) zamek w strefie w przybliżeniu wielkości połowy mapy rozmiaru "L"! Do tego mocno rozciągniętej w osi N-S. Do tego nezbyt otwartą, a z wieloma zaułkami i ślepymi uliczkami. Za to mamy urozmaicenia jak np chaty proroka, które a to chcą od nas wbicia jakiegoś tam poziomu określonego skilla, a to pokonania jakiegoś neutrala w sąsiednim zaułku, który niekoniecznie jest dość słaby do wzięcia go z marszu. To jeżdżę tak po tej strefie 5 razy góra-dół, bo przecież nie wylezę na powierzchnię pomijając te chaty, a nuż stracę cóś ważnego/pożytecznego/niezbędnego, bez czego nie pokonam potem hord Mariana, a jak Autor np nie da TP to jak wrócę. Wtedy cały dzień gry na nic.
Zresztą na wyjściu strażnik dość silny, a choć niestrzelny i mało lotny, to jednak trochę tego wojska by się przydało mieć, żeby spokojnie obić mu trollowską twarz.
Etap drugi: powierzchnia (i przeciwnicy podziemni). U mnie już opsy z podziemi niektórzy powyłazili, pewnie dlatego, że za długo zmarudziłem u siebie. Ale za to "przy okazji" mego marudzenia na dole w okolicy biblioteki OBA (losowe, a tak się złożyło, że i oba ulepszone) stacki jednostek 7 poziomu po 24 sztuki tak dzielnie broniły owej biblioteki i butów, że... się przyłączyły (choć miały w ustawieniach, że "niechętnie")! Chyba nawet graczom niedzielnym nie trzeba tłumaczyć, co znaczy w armii Feniks, o 24 nie wspominając, albo jaką różnię robi mieć 8 Archaniołów, a mieć 32... W skrócie: przeciwnicy wyleźli tylko po to, aby dostać baty z marszu i odejść szybko w zapomnienie. Całkiem sprawnie etap wysp poszedł, mimo, że kapelusza admirała nie było, za to water walk się trafił, a że chodzić lubię, więc raz dwa i po bólu. Trochę męczące ganianie do podziemi za przeciwnikami, żeby ich wykończyć, ale.
Etap 2 i pół: Labirynt. To jednak duże nadużycie tego słowa, bo labirynt mnie osobiście z czym innym się kojarzy. Tu po prostu dwa tunele na krzyż po których jedziemy do celu, jak powiedzino poniżej - "jak na GPSie". Znów szybko, łatwo i bezboleśnie, czyli nuda. Dla urozmaicenia z 50 rdzawych smoków wyraża chęć przyłączenia się. Mogłem mieć jeszcze parę setek minotaurów, ale za trudno się zdecydować, z którym stackiem swoim się rozstać, do tego niektóre nieulepszone, więc trzebaby pojeździć trochę, pozbierać, do fortu, potem jeszcze raz po te już ulepszone, a że nie chciało mi się czekać aż pomocnik dogoni i podjedzie przejąć, więc olałem i po zaliczeniu namiotu i wzięciu co lepszych zabawek - na Mariana.
Etap trzeci: Boss Marian (i pomocnicy) - bez historii (z odrobiną histerii, może, ale nic poza tym). Zbroja przeklętego, blind, parę setek Archaniołów i magia wody - i Marian padł jak stał. No... odrobinę histerii było, bo zdawało mi się, że mam pod kontrolą, i coś mi "nie pykło" i tę kontrolę straciłem przez przypadek, a wraz z kontrolą... wszystkie oddziały oprócz wspomnianych archaniołów, które pod koniec walki klonem się odnowiło. Reszty niestety nie, bo jak padały to zielone gnoje wstawały i już się wskrzesić nie dało niestety. W myśł zasady "wojna jest..." powstrzymałem się przed "Q+Esc" i pojechałem dalej. Miał Marian jeszcze jednego silnego kumpla, co się trochę nawet próbował rzucać, ale szybko uznał wyższość 500 AA.
Mapa mogła być nawet fajna, i "do pogrania", jakby nad nią trochę przysiąść i dopracować. Wystarczy trochę dokoksować CPU, lepiej poedytować neutrale, Marianowi wstawić obowiązkowo kulę antyblinda i np recanter cloak (i już np za forcefieldem się gracz nie schowa). Pomysł był, ciekawe rozwiązania dla urozmaicenia gry też się traifły tu i ówdzie, ale ogólnie to mocno słabo wyszło. Przynajminej do gry single. Nie widzę raczej sensu gry innymi kolorami, bo nic to nie zmieni w rozgrywce, za to patrząc na układ praktycznie jednakowych czterech stref startowych wydaje mi się (choć sam Autor nic na ten temat nie pisze), że to mapa stworzona dla 4 graczy ludzkich. Zmieniłoby to znacząco dynamikę rozgrywki - bo choćby zbyt długie siedzenie na dole to raczej mało na plus, podczas gdy bardziej aktywni/szybcy/zdolniejsi przeciwnicy już na górze zajmują kolejne zamki, rozbudowują (a jest za co) i rosną w siłę. A i sam Marian mógłby być o wiele poważniejszym przeciwnikiem dla tego, kto wygrał fazę środkową gry, wykrwawiając się przy tym (jak mniemam) dużo poważniej, niż bijąc nieudolnych opsów CPU. A może któryś znalazłby drogę do podziemi i zaciukał Mariana (choćby zza rzeczonego forcefielda), pozabierał mu zabawki i dopiero wrócił zza wielkiego muru z Behemotami i innymi SeaDogami rozprawić się z resztą...
Moja ocena: mniej więcej jak ilość gwiazdek pod minimapą, i więcej nie będzie. Nie dlatego, że mapa "za łatwa", bo rózne są wymagania/poziomy graczy, może dla kogoś będzie ektremalnie trudna (choć w/g mnie w opisie mocno na wyrost). Mapa co najwyżej poprawna w sensie nie ma ewidentrnych błędów dostępności obiektów/przejść, jednak szata graficzna nie powala. Nie jest też wolna od dużych błędów, mogących mocno zaburzyć rozgrywkę, z których najistotniejszy to pozostawienie dowolności wyboru frakcji dla każdego z 4 kolorów. Nie dlatego, że tego nie pochwalam, bo wiem, że wielu graczy lubi sobie pograć różnymi frakcjami tę samą mapę, ale gdy Autor stawia na wyjściu z każdej strefy trzy jednakowe siedliska 6-tego poziomu (z góry ustalone)? Powiedzmy, że pomarańczowy wybrał sobie/wylosował Factory. Ups. Jednakowoż mamy w każdej strefie po 2 siedliska Hydr. I komu się "trafi" cytadela? Nawet nie potrzebuje, żeby sie do niego tłumnie przyłączały jednostki - na ile "słaba" jest cytadela, za chwilę będzie miał takie stado hydr, że zadepcze nimi wszystko i wszystkich. Może nie jest to mapa dla graczy poszukujących wyzwań, ale jakieś minimum balansu i przyzwoitości by się przydało zachować.
Zacznę od stref startowych. @tech miał pretensje o brak różnic między nimi, z czym się niezgodę. Są drobne różnice polegające na szybkości wydostania się z nich, co przy tego typie mapy jest bardzo ważne (najgorzej ma brązowy). Najważniejszym elementami są Chatki proroka w pobliżu miast startowych, które warunkują praktycznie przynależność wybranego miasta a po spełnieniu wymaganych warunków mamy z górki. Ja wybrałem gracza czerwonego zamek i Sylvię plus wykupiłem Kyrre, Dessę Gunnara i Dracona dziki temu nie miałem większych problemów z pokonaniem wstępnych przeciwników i terenu na powierzchni. Powtarza się standardowy błąd polegający na w miarę trudnym początku dalej jest coraz łatwiej. Standardowa konstrukcja mapy bez urozmaiceń, robi wrażenie niedokończonej (np., tylko kilka miast ma zmienione nazwy). Możliwość przyłączania się jednostek neutralnych. Do podziemi z zielonym namiotem klucznika dobrze jest zejść, co najmniej dwoma dobrze wyposażonymi bohaterami. Jest to najbardziej nużąca część gry. Po dotarciu do namiotu i wykopaniu Grala, likwidacja zielonego gracza trwa trochę ponad tydzień. Przydałoby się wzmocnić zielonego gracza i umożliwić mu atakowanie nas. Jeszcze jedno, mój poprzednik zgłosił propozycję zwiększenia premii za pokonanie smoczków w strefie startowej z +3 do +15 dla statystyk bohatera ? kończąc grę najlepszy bohater miał wszystkie statystyki powyżej osiemdziesięciu pomijając oczywiści artefakty ? taka zmiana mogłaby skutkować wyzerowaniem statystyk.
Moja ocena to -4.
A jeszcze może dla uzupełnienia, chyba przez późną godzinę już głowa nie myśli.
Wspomnialem o walce finałowej, fajnie dokoksik bohatera do statów pod 100,. Ale nie wiem czy ma myśl wybrzmiała dostatecznie. Jeżeli autor chciał zmusić gracza do epickiego pojedynku (za pomocą tylu miast, surowców i wydluzenia gry celem zrobienia duzej armii?) to mu nie pyklo bo Pan Marian dal sie zrobic jak dziecko (opisalem to wczesniej). A szkoda, chociaz walka i tak mi sie podobala.
I ogólnie mapa mi sie podobała i gralo sie przyjemnie. A zagrałem totalnie w ciemno bez miniaturki i żadnej recenzji, obawialem sie ze trafie na jakiegoś niegrywalnego crapa. Lub mape z bledem który uniemozliwi jej koniec, a mimo wszystko sie pozytywnie zaskoczylem
Spora mapka, ale bardzo estetyczna, nie ma pustek ani przepełnienia, jest różnorodność, bardzo podoba mi się. Ale wizualność jest mniej istotna, szczególnie w tym rpzypadku więc jedziemy.
Dobrych parę godzin spędziłem na tym by ugrac ta mape, w miedzyczasie kilka razy bylem bliski wyłączenia jej i nie wracania. Może to mój humor, czy brak chęci do gry, warto mieć to na uwadze.
Rozgrywke podzieliłbym tu na 3 etapy:
1 Własna strefa,
2. Wyjscie na górę i podbój wszystkiego + labirynt
3. Wjazd do głównego przeciwnika.
Etap drugi jest zbyt dlugi i nudny. Nie wiem po co mamy 4 strefy startowe do wyboru, po jednej na kolor gracza.
Moge sobie zagrac nie czerwonym a niebieskim i miec strefe obok, ale po co skoro one niczym sie nie różnią? Sprowadza sie to do tego że musimy wchodzic łącznie 3 plywac od wyspy do wyspy. Wchodzic do podziemi i ubijac slabego peceta który nic nie ogarnia. Wtedy gdy podbijalem ostatniego to ten dopiero wyszedl z podziemi.
Moim zdaniem możliwość grania innymi kolorami powinna byc wyłączona, a przeciwnicy komputerowi wzmocnieni.
Przechodząc dalej, +/- pół terenu na powierzchni to wyspy na których mamy pare zamków i m.in boosty do statów (biblioteki itd) . Robilem to dwoma bohaterami i tez już mnie nudziło po raz którys podbijanie zamku z taką samą armią i czyszczenie kolejnej wyspy ze wszysktiego. A trzeba podkreslic że to mapa H i bylo tego dużo... No ale dobra, może to zbedne narzekanie czy mój brak zapału do gry akurat.
Rozumiem że zapewne zamysł był taki by wykorzystac nadmiar surowców i złota na rozbudowe i rekrutacje wojska z miast pod late game.
Co do głównego przeciwnika, walka była spoko. Nie mialem magii ognia wiec berserk odpadał a armie mial o wiele mocniejsza odemnie... i 1,5k many i resurecta. A wszystko co padło wstawało jako fangarm. A do tego Szybkie jednostki i haste... Nie brzmi to jak połączenie pod ten patent, ale ostatecznie i zrobilem go na tytan + pole siłowe.
Pan Marian jak dobrze pamietam nie uzywał impozji ani nie miał strzelca, wiec zastanawiam sie czy to byl celowy zabieg by robic go na jakichs patentach czy moze niedopatrzenie.
I teraz pytanie, jeżeli z jednostek potrzebowalem tylko tytanów i fenixa to po co grałem ten wydłużony i przynudnawy mid game z zajmowaniem miast, rozbudową, ekspansją, rekrutacja itd?
Uzupełenie:
*Rdzawe smoki na koncu labiryntu. Quest z nimi to smiech na sali, za pokonanie chyba 2k ich zaledwie 4 defa? 20 ataku i obrony bym rozumial ale 4 to smiech na sali, a 10rdzawych w zamian to wielkie nic i szkoda slota w armii na nie
*Kształt labiryntu można poznać nawet nie z miniaturki która nie dziala lecz z view eartha. Wiec to jak jazda z GPS,