Istnieje prosty sposób na sprawdzenie podczas gry, czy znajduje się na danym polu "zdarzenie". Wystarczy kliknąć na pole prawym przyciskiem myszy i jeśli NIE będzie informacji "(można kopać)" to oznacza, że właśnie w tym miejscu jest "zdarzenie".
Dawna Królowa powstaje z martwych, by raz jeszcze zawładnąć całą krainą. Jeśli jednak nie podporządkuje sobie jej mieszkańców w odpowiednim czasie to straci wsparcie swojego bóstwa i odejdzie w wieczne zapomnienie.
Informacje dodatkowe / załączniki od autoraTen limit czasowy psuje zabawę. Dużo lepiej grałoby się bez niego.
Pograne. Bardzo fajna, przyjemna dla oka, ogromna mapa. W końcu mogłem sobie pochodzić i pozwiedzać świat zamiast kisić się w jakiejś strefie i zbierać armię. Oczywiście nie ukończyłem, ale tak już mam z każdą mapą w tym konkursie. Fabuła nie pierwszych lotów, ale jest. Questy wyedytowanie i jest ich sporo. Dość łatwo znalazłem czar miejskiego portalu, ale z uwagi na to że mapa jest ogromna i do tego na czas to nie uważam tego za błąd. Ogólnie kawał dobrej roboty i sporo zabawy. Zdecydowanie najlepsza mapa na tym konkursie. Przydałoby się więcej bohaterów na start.
Przyznam się, że nie przepadam za tego typu mapami, jak do tej pory ukończyłem kilka lat temu jedną mapę, bo była tego warta, a pozostałe zaczynałem, ale nie kończyłem, bo były nic niewarte i nudne. Tutaj bardzo miło się zaskoczyłem i uważam, że jest to jedna z najlepszych tego typu map! Piszę recenzję mimo, że nie doszedłem do końca rozgrywki z powodu braku czasu (jestem obecnie w 21 miesiącu). Jak do tej pory nie napotkałem żadnego błędu, dlatego mam nadzieję, że w dalszej części będzie podobnie. Wykonanie jest blisko arcydzieła. Prawdopodobnie nie można pokonać wszystkich przeciwników komputerowych, chyba że dostanie się w jakieś misji skrzydła anioła. Według minie poziom trudności jest zaniżony. Moja ocena jest maksymalna z dużym plusem mimo, że nie dotarłem jeszcze do końca ( mam nadzieję, że nie popełniam błędu, bo często bywało tak: początek wspaniały, koniec makabryczny). Wskazówki dla tych, którzy podejmą wezwanie ? jak najszybciej stworzyć płaszcz nieumarłego króla; uwolnić Raya Scampera, który znajduje się blisko wyjścia na powierzchnię; sprawdzać karczmę.
Ogromna mapa, ogromny projekt z rozmachem; chyba Autor ledwo zdążył wstawić przed zamknięciem, dopracowując ostatnie szczegóły... A może to celowy zabieg, w myśl zasady: "ostatni będą pierwszymi". Chyba nie spalę recenzji, jak z góry odpowiem - dla mnie nie będą.
Poza rozmiarem, gra ma też oczywiście inne plusy . Oryginalny scenariusz, wyedytowana Bohaterka startowa z biografią włącznie. Wyedytowane miasta, jak się potem okazuje nie wszystkie i nie do końca, niestety. Zablokowane czary "podróżne", niedostępna większość artefaktów (pewnie będą użyte w niezliczonych misjach...)
Jednak ma też pewne niedoróby: randomowe neutrale, w ogóle niewyedytowane - i od razu pierwszy zaatakowany Wampir Lord (paka) się spoufala, a szóstego dnia jeszcze 7 Czarnych przy zamku... Wyłączenie z dostępności większości artefaktów, zapewne zabieg celowy, ale rezultat dość irytujący. Już trzeciego dnia Angela ma 3 Charmy i dwie Zbroje, a będzie (dużo) więcej...
Fabuła ogranicza się w zasadzie do zarysowania universum, w którym się poruszamy; pojawia się tylko pierwszego dnia w postaci dialogów, i siódmego w "przemyśleniach"; szczegół, że zamiast "Przemyśleń dnia siódmego" można równie dobrze odkryć całą mapę... Podpowiedzi są OK, ale wszystko wywalić na tacy (i to na raz? Trochę przesada, a i tak gracz zaraz zapomni, o czym była mowa. Nie powinny się takie rzeczy pojawiać raczej stopniowo, w miarę postępów gracza w zaawansowaniu rozgrywki?). Potem już nic, również żadnych eventów terenowych, jakkolwiek fabuła jest kontynuowana - niektóre atakowane neutrale pogadają zanim zginą, postraszą, istotne artefakty opatrzone są jakimiś informacjami powiązanymi, questy też zedytowane "pod" historię. Niestety już informacje na tabliczkach trochę z doopy wyjęte: "Stary cmentarz, wchodzisz na własną odpowiedzialność" - ale ja właśnie, kurna chata, wychodzę! (może to dla Astrala, który nawiedził okolicę, jak Angelina się po chaszczach daleko na zachodzie błąkała; nie byłbym jednak pewien, że chłop umie czytać); albo: "Droga do Górnego Królestwa" z mojego punktu widzenia wygląda bardziej na drogę "Z" Królestwa, a w sumie to na drogę donikąd - za trzy pola mapa (i droga) się kończy.
Kładzenie losowych przedmiotów na mapie świadczy to tym, że jest ona raczej nieprzemyślana (lub autor stawia na dobrą zabawę, czyli losowość). Kładzenie losowych przedmiotów na mapie, gdzie większość artefaktów została przez Autora wyłączona? Tu już ewidentnie Autor pstawił na dobrą zabawę... swoją, urządzając sobie jawną kpinę z gracza. Po co komu dziesiąty Charm i ósma Zbroja??
Przesadzona mocno ilość questów wołających o te same 3 artefakty... Chyba żeby rozdrażnić gracza: mam te zabawki zbierać na hero w więźniu, czy otwierać nimi przejście w podziemiach, a jak tak, to które??? Nie wspominając, że wielokrotnie porozrzucany znajdujemy tylko jeden rodzaj z trzech potrzebnych, a inny jest np. nagrodą za pokonanie 100+ Czarnych (ale już czy będzie ich więcej, tego nie wiadomo).
Mapa niemiłosiernie rozwleczona terenowo - wiadomo, rozmiar słuszny, trzeba było jakoś zaplanować, by połowa nie została pusta. Odnosimy jednak wrażenie, że przynajmniej na powierzchni, spokojnie dałoby się to samo zrobić w przestrzeni o połowę miniejszej - poprawiła by się grywalność i komfort poruszania. Co z tego, że drogi niby są, skoro są one niejako "obok", a do każdej lokacji krążymy do znudzenia krętymi ścieżkami wśród krzaków, po kilku tygodniach mając naprawdę szczerze dość (najjaskrawszy chyba przykład, to Zamek (54-101-0) za jeziorkiem, otaczające lokacje i droga nie służąca dojazdowi to tychże lokacji (o czym poniżej). Jeśli to próba stworzenia mapy jeszcze większej niż "G", to przyznaję, udana. Zliczając kilometry nakręcone po bezdrożach wśród krzaków, drzewek, skałek, to by się i na 3 razy G zebrało.
Graficzny dizajn raczej nikogo nie powali na kolana, ogólnie dość średnio. Podziemia chyba trochę przesadzone, jedno, co się rzuca w oczy to monotonia i powtarzalność. Są co prawda próby urozmaicenia nieoczekiwanymi lokacjami (jakiś cmentarzyk ogrodzony płotkiem na przykład, ale to też już było na powierzchni...)
Zaczynamy rozgrywkę:
Bijemy/przyłączamy neutrlane jednostki wokół, odwiedzamy jakieś grobowce, szkielety; zdobywamy zamek (nie pobudujemy tu praktycznie nic: dostępne 1 poziom magii, market i Wzmak Nekromancji) i krążymy kilka dni po podziemiach wokół , bijąc neutrale i zbierając, co się da. Po wyjściu na górę sytuacja analogiczna, z tym, że błądzimy po krzakach, bijąc się z niewymagającymi neutralami o złoto, skrzynie, czy randomowe surowce. Co któryś chętnie się przyłącza i wkrótce mamy dylemat, kogo zamienić na kogo (bo oddać nie ma komu). Po dwóch tygodniach takiego krążenia gra się najzwyczajniej nudzi bo ile można kręcić się w miejscu, bijąc lub nie randomowych neutrali... Ale idźmy dalej, może się rozkręci... Natrafiamy na zamek, to go zdobywamy, Jest! Można budować karczmę! Eeee... Ani jednego bohatera do wynajęcia! Ciekawy zabieg, zwłaszcza na mapie, gdzie (przynajmniej w początkowej fazie gry) nie ma kopalni, jedyny przychód, to to co sobie znajdziemy, i konsternacja: zbierać, czy olać i pędzić gdzieś przed siebie z tą naszą armią? Cośtam jednak chyba trzeba podnieść, bo inaczej to nic nie pobudujemy w tym zamczysku. Fortu nie ma, trzeba kupę drwa i rudy kupić, żeby zacząć, ale jakoś dajemy radę, chociaż rozbudowa jest co najmniej dwa razy droższa niż normalnie (przy dwóch rynkach to niebardzo te kursy wymiany).
Po kilku tygodniach kolejny zamek (nawet z fortem tym razem), jeździmy dalej, dochodzimy do jakiegoś brzegu, można między krzakami łódź przywołać. Zawezwanie łodzi zdobywamy wcześniej na scrollu z info, że się na pewno przyda, więc skoro jest okazja, znudzeni łażeniem po krzakach, siadamy na łódź. Okazuje się małe jeziorko z wirem, na drugim brzegu zamek otoczony płotem z garnizonami i kilkunastoma lokacjami (siedliska, składowiska drewna i rudy) zdobywamy, przejmujemy po kolei siedliska... Zaczynamy pacyfikację siedlisk, i tu mała konsternacja - wedle info od Autora, na tej mapie wrogiem jest czas, nie należy siedzieć w jednym miejscu... A jak tu nie sziedzieć, gdy na obszarze jednego screenu mamy z 15 lokacji, i nawet droga jest, ale co z tego, jak jest ona w poprzek tylko, a do każdej z lokacji docieramy kilka pól po bagnie lub piachu. Tydzień za mało żeby to obskoczyć! A wciąż mamy jednego bohatera... Do tego tajemnicza Angela (kimkolwiek jest - edycja edycją, ok, ale jaki cel w zmianie "identity" bohaterów?? "imię" zmienić nie wystarczy? Ktoś bawi się w zmienianie takich głupot, a nazwa zamku, chyba istotnego dla rozgrywki, patrząc na infrastrukturę wokół, zostaje randomowa??? Hmm...) ma ponoć szukać płaszcza i produkować Lisze na potęgę, a nawet nie dostaje Nekromancji. Nie dostaje też Magii Ziemi, i biegaj sobie tu człowieku po mapie "G", na zdrowie... Sorry, ja tego nie kupuję, wysiadam.
Zastanawiałem się, dla kogo jest ten scenariusz... Z przebiegu rozgrywki w tych pierwszych nudnych tygodniach wydawało się, że dla casualowych graczy, nieposzukujących wyzwań, co lubią sobie ot, tak pojeździć, w kółko, walczyć nie widomo do końca o co; siódmego dnia wszystko zostało powiedziane, więc kiedyś gdzieś tam dojadą, a limit czasowy, nawet jak na taką dużą mapę raczej nie pozwoli przegrać. Ale jednak nie, akurat następnago dnia po wskoczeniu na łódź między krzakami, drogą przemknął jakiś Evokaktus, czy inny pirat - a miał pełne sloty po kilka setek wojsk zamkowych... Przecież, gdybym był tam Angelą dwa dni później niż byłem, jest po grze, bo nie powalczę z nim armią zbieraną po drodze. Chociaż, pewnie mogę się wycofać/wykupić i wynająć od nowa, karczmy są... a nawet w pierwszym zdobytym zamku gromada Archaniołów już czeka... Może o to chodzi, Townportal starym zbójnickim sposobem rodem z map bez Townportalu. Nie chce mi się zgadywać. Tym bardziej nie chce mi się grać trzy miesiące bez celu i zaczynać od nowa, bo już "coś tam o mapie wiem"; może też następnym razem lepsze skille wejdą. Tego też nie kupuję.
Otwarcie mapy w edytorze potwierdziło, że scenariusz, aczkolwiek oryginalny, nie jest dopracowany i niewiele trzeba, by rozgrywka potoczyła się niezgodnie z założeniami Autora, a w efekcie zakończyła niepowodzeniem. 'Wyspa na jeziorze niedaleko' jest dość niejedzonznacznym określeniem, jezior w okolicy jest co najmniej 3, a co w rozumieniu Autora znaczy "niedaleko" w kontekście mapy "G" też nie wiadomo... Nie, żebym nie grał dalej bez tej Nekromancji, ale brak Magii Ziemi to trochę porażka na tym rozmiarze mapy, a szkolić nowego po 3 miesiącach? Zwłaszcza, że nie bardzo jest skąd go wziąć... Niezbyt trafiają też do mnie rozwiązania typu: umieszczenie przeciwnika z czterema zamkami plus dodatkowe siedliska za kolorową bramą, której prędko pewnie nie przejdę. Niech sobie ma tych zamków i 10, a do tego jeszcze startowego boosta, ale jak już się zawezmę i go pokonam, to do piachu z chwastem i jeszcze na ten piach (niepowiemco zrobić), a nie żeby mi co chwila wyjeżdżał zza tych swoich bram i uprzykrzał rozgrywkę... Tego też nie biorę.
Scenariusz na mapie o rozmiarze XL i większym musi niestety gracza od początku czymś zachęcić, i to porządnie, by mu "się chciało chcieć" z takim klocem zmierzyć. Nie mówię, że musi to koniecznie być Hitshcockowskie "trzęsienie ziemi" zaraz pierwszego dnia, ale... czemu by nie. Tu w zamian dostajemy ślimaczącą się jak flaki z olejem rozgrywkę bohaterką ze zbyt silną startową armią, wzmocnioną jeszcze o przyłączające się stwory, nie natrafiającą na swej drodze na żadne wyzwania ponad tłuczenie niewiniątek niezdolnych do stawienia jakiegokolwiek oporu i po kilku tygodniach mamy niestety dość, a gdy spojrzawszy na minimapę uświadamiamy sobie ile procent mapy odkryliśmy... to niestety, ale "Quit to Desktop", "Are you sure?" i (z ulgą) "OK".
Trochę naciągane 3/5 - z ogromny wkład pracy, jaki musiał ten projekt pochłonąć