Artefakty zwiększające ilość punktów życia jednostek są uwzględniane podczas przyzywania demonów przez czarcich lordów.
Czterech czarodziejów planuje stworzyć poteżny artefakt zwanym Piorunem Tytana, aby zdławić w zarodku powstanie i zniewolić Twój naród. Wszystkie elemnety zostały odnalezione, ale wciąż nie zostały połączone.Jeśli tak się stanie będziecie zgubieni, dlatego Twoim zadaniem jest pokrzyżowanie ich planu
Sam nie wiem, czy mapa zasługuje na 4 gwiazdki, czy jednak na 3,5. Z jednej strony mapa z potencjałem, a z drugiej kwestia balansu, trudności jest dyskusyjna, jak widać po innych recenzjach. Może dlatego, że koledzy grali na 200%, co dość ograniczyło ich w pierwszych tygodniach gry. Na 160% jest dość stabilny rozwój, kupno up wilków, rocki, behy, i zajęcie dwelli beha. Tyraxor wjeżdzał w pickety jak w masło, pobierając darmowe cyklopy. W zasadzie AI nie sprawiło mi żadnych trudności, straty ograniczały się zawsze do kilku goblinów, bo w 2 tury zmiatałem typków z planszy. Zielony w ogóle nie wyszedł za garnizon, siedział pod miastem do końca gry (24 dni). Mimo to, grało się dość przyjemnie. Poza pierwszym, drugim tygodniem, walki to była tylko formalność i cała gra sprowadzała się do logistyki. Chop tu, chop tam, budowa behemotów w każdym mieście, tyraxor biega i zabija wszystko co się rusza. Podziemia? A po co to komu? Wchodzić tam tylko po czerwonego smoka dla otwarcia klucznika... No słabe wykorzystanie podziemi. Fabuła właściwie ogranicza się tylko do opisu mapy. Ale jako, że grało się całkiem przyjemnie, dam te 4 gwiazdki.
Aha, i jeszcze jedno. To, że jednostki się przyłączają, i do tego za darmo. to jakieś nieporozumienie.
Rozpoczęcie rozgrywki - zaplanowane dość słabo (a może raczej należałoby powiedzieć: aż za bardzo). Rozumiem, że wolny przychód ma utrudnić początkową fazę rozgrywki graczowi, ale brak przychodu po prostu uniemożliwia jakąkolwiek sensowną rozbudowę (ne najdroższego przecież) zamku. Stosunkowo silni strażnicy broniący 1 czy 2 skrzyń, a zysk wystarcza na niewiele więcej niż pokrycie strat poniesionych w wlace. Pierwsza odkryta kopalnia złota w strefie broniona przez Black Dragony?? Pewnie pomyłka - powinny chyba być Azury.... Przez takie działanie mapa robi się w początkowej fazie słabo grywalna - klikamy tury nieomal bezczynnie, ciułając jakieś śmieszne pieniądze, żeby 15 goblinów z zerowym życiem dokupić do ochrony orków... Potem pojawiają się przeciwnicy z Tytanami i Diamentowym Dragonem i nawet jak pierwszego pokonamy zabierając mu Gladiusa i inne ciekawe zabawki, to drugi po nim dobije. Kilkukrotny restart, poznanie strefy, by dowiedzieć się gdzie watrto w pierwszej kolejności jechać, żeby jednak jakoś ruszyć z miejsca, a nie wykrwawić się zostając bez widoków na przyszłość...
W momencie "dorobienia się" jakiegoś tam wojska okazuje się, że wielu z pośród strzażników chętnie garnie się do naszej armii i nagle ze "zbyt trudno" robi się nieciekawie łatwo... Mały rozmiar mapy miał chyba z założenia utrudniać, bo przeciwnicy (po pokonaniu strażników trzymających ich w strefach) co chwila się zjawiają z każdej strony, jednocześnie zaś bardzo ułatwia: logistyk z expertem i z wyposażeniem jest w stanie ze startowego dojechać w jeden dzień do dwóch bliższych zamków, w półtora do dwóch pozostałych... Wybór okazał się słuszny, mimo że rozmiar mapy trochę mnie nie przekonywał do Dessy... Obrona zdobytych zamków okazała się nie takim znów wyzwaniem, a po nastukaniu mainom przeciwników i zabraniu im wypasionych zabawek (nie uciekną, bo mamy kajdany), oraz złożeniu kaczki s...jącej złotem - mamy w końcu dość kasy, superhero nie do pokonania do biegania po mapie, a w zamkach obronią się bez problemu secondary z tygodniowym przychodem. Zdobycie resurrectiona i Town Portalu uśmierza definitywnie tytułowy Wku... yyy... Gniew.
Mapa badzo nierówna i chyba nie do końca przemyślana. Na początku frustrująca, potem nagle dziwnie łatwa, to znów niespodziewanie trudnawa... W końcu skończona nagle i bez ostrzeżenia, ("Stój, bo strzelam!") Do podziemi na dobrą sprawę nie zszedłem, bo nie zdążyłem - choć myśłałem, że się nie wymigam (Quest Gaurd do brązowego namiotu...). Zamiast tego obiłem Archanioły, zapakowałem na garba skrzydła i wleciałem do ostatniego przeciwnika.
Zgodnie z tytułem miał być gniew Tytanów, w wątkach fabularnych (eventach czasowych) pojawiają się informacje o wściekłych Magach, a w Towerze jendego z przeciwników nie pobudujemy ani Wieży Magów, ani Świątyni Tytanów, za to atakuje on nas Diamentowymi smokami...
Jasnowidz w pobliżu Miasta startowego podaje informację o uwolnieniu kluczowego ponoć dla scenariusza bohatera gdzieś w śmierdzących siarką podziemiach, jednak żeby tam dojechać trzeba użyć łodzi, pokonać po drodze wysokopoziomowych strażników. Nie za bardzo widzę, że ktoś się tam zapuści Mainem, ryzykując utratę Strongholdów i pozostałych bohaterów, po to tylko, żeby dostać w nagrodę /iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii/ i wrócić - o ile będzie jeszcze w stanie wyjść na powierzchnię i nie zostać zdeptanym przez Tytany, lub zamienionym w kryształ przez Smoki (znaczy zjedzonym i wys....m w postaci kryształów, 3 na tydzień). Z drugiej zaś strony przeciwnicy, choć mocno upierdliwi, nie są aż tak silni, żeby np. trzeba było ewakuować się ze swojej lokacji i szukać możliwości przetrwania i rozbudowy w podziemnym zamku.
Teren na końcu podziemnego tunelu mocno przekombinowany. Jeżeli ktoś tam w ogóle pójdzie, to komu na końcu gry (żeby się tam dostać trzeba już mieć Fly/skrzydła) będzie się chciało zbierać całymi dniami leżące surowce, żeby dotrzeć do leżącego /iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii/ i wrócić /iiiiiiiiiiiiiiiiiii/.(*)
Bardzo wątła namiastka fabuły, słabiutko napisana i nierozbudowana. Wiem, że nie wszyscy czytają, ale jak już jest, to warto by było trochę się do niej przyłożyć. Na plus na pewno można zaliczyć ciekawe walki w obronie zamków (np. z 22 Orkami i magiczną strzałą przychodzi się rozstrzelać atakującą armię z czterema Tytanami w roli głównej; tragedii by nie było, jakby padł, zaraz Main by przyjechał i odbił, no ale... jakiś honor wojownika mieć trzeba: atakują, to mus się obronić).
Ciekawy również zabieg z bardzo ograniczonymi i ubogimi terytoriami startowymi przeciwników CPU, którego intencją było (mam nadzieję) zmobilizowanie ich do częstego, a w zasadzie nieustającego najazdu na lokacje w strefie centralnej mapy. W efekcie jednak CPU nie zgromadzi nigdy silnej armii i nie stworzy wymagającego bohatera, gdyż cotygodniowe przyrosty zostają rozrdrobnione i tym samym bardzo łatwe do pokonania.
Graficznie bez rewelacji, choć nie najgorsza. Krajobrazy monotonne. Dostrzeżony błąd: (42,20,0) Kopalnia rudy+strażnik+ruda niedostępne z powodu części krateru niewidocznego zza klifu Roków/skały.
Myślę, że mapa o takim poziomie zaawansowania zasługuje nie więcej niż na 2.5 gwiazdki.
(*) Być może jest to propozycja skierowana do początkującyh graczy, którzy po pokonaniu większości wrogów, lubią sobie przyblokować niedobitki w ostatnim zamku i wtedy zwiedzać nieodkryte lokacje, gromadzić coraz większą armię, zbierać nieodkryte drogie atrefakty... Wtedy należałoby ją ocenić nieco wyżej...
Z drugiej jednak strony szczerze wątpię, czy taki zupełnie początkujcy gracz będzie w stanie rozwinąć się i nie polec w początkowej fazie rozgrywki... Może na 80% z multum złota i zasobów na start...
Muszę przyznać że gdyby nie magiczny portal nie ukończyłbym mapy. Rozgrywka toczyła się bardzo szybko a będąc atakowanym z różnych stron potrzeba kilku silnych bohaterów aby utrzymać miasta. Grałem Jakabrasem bo ma orków oraz łucznictwo Kajdany wojny umożliwiały zbieranie potrzebnych artefaktów. Mógłbyś bardziej rozbudować podziemia. Fajna misja z eliksirem życia - szkoda że nie miałem czasu jej skończyć. Mógłbyś delikatnie opóźnić przeciwników np o tydzień.
Na prawdę świetna mapa. Na pochwałę zasługuje balans, od początku do końca mamy świetnie wyważoną rozgrywkę. Mapkę ogrywałem na 160%, na 200% może stanowić już większe wyzwanie.
Każdy z 4 przeciwników ma mocny artefakt, ale my mamy (od początku rozgrywki) kajdany wojny. Pomysł z kajdanami zdecydowanie na plus, bez kajdan rozgrywka mogłaby stać się frustrująca.
Obcinam 0,5 pkt za Lochy z czarnymi smokami w podziemiach, wg mnie taki średni pomysł - razem z dwellem dostajemy 3 smoki tygodniowo, trochę za dużo.
Podczas rozgrywki możemy znaleźć fajne sety - gęś, AA. W końcowej fazie gry możemy zdobyć Skrzydła Anioła, wtedy w zasadzie mapka jest wygrana.
Podsumowując, mapa godna polecenia, z ciekawymi pomysłami.