Gdy Feniks zostanie zabity zanim zdąży wykonać ruch i odrodzi się, jego ruch w tej turze przepada.
In the West dies the old queen. Her sister, long ago banished to the wastelands once again raises in demand of the Motherpearl Throne. Peace among princesses of the East, so fragile, now will surely shatter and hungry wolves of the titan nations will once again remember their territorial ambitions.
Zapowiadało się nieźle ale się do cna rozczarowałem. Ktoś przesadził z ilością potworków na obszar na tej klaustrofobicznej mapie. Początek już był dziwny. Heros w podziemiach przychodzi do domku czarodzieja i co? Możemy go potem tylko zwolnić. Czarodziej pokazuje co? Kilka teleportów przy których non stop mruga się jakiś heros co nie powiem jest z deka irytujące. Lepiej już było nie patrzeć. O ile część leśna broni się graficznie to pustynia już wygląda nieciekawie. Niektóre potworki można obejść, np tego przy zamku czerwonego. Fabuła naprawdę zapowiadała ciekawy scenariusz a potem co? Kiszenie się w strefie, wycinanie w pień hord monstrów żeby ruszyć się o kolejne dwie kratki, a i tak na początku drugiego miesiąca odwiedził mnie jakiś kolo z 40 tytanami. Nie było nawet gdzie uciec. Doprawdy umęczylem się.
Tym razem wyjątkowo recenzja będzie krótka: Jakaś bardzo radosna twórczość... Mapa usrana niemal w każdym wolnym polu randomowymi potworami to jakieś nieporozumienie. Nie dałem rady, mimo wzięcia z knajpy Kyrre (logistyka) i mimo, że w pierwszym dniu przyłączyła się do mnie paka Elfów... Moja ocena to - (minus) 1/5!
Jest to mapa dla mine po prostu niegrywalna w dosłownym tego słowa znaczeniu. "Mapa", która po otwarciu w edytorze jest jednym wielkim polem czerwonych kół, spod których mapy nie widać? W sumie to dałoby się jeszcze trochę więcej dołożyć - wciąż udało się Autorowi wcisnąć pomiędzy zalewające mapę duże czerwone trochę mniejszych, żółtych i pomarańczowych kółeczek. Gdyby Autor poświęcił większość swego cennego czasu na stworzenie genialnej topografii, urzekających (i pracochłonnych) efektów graficznych, wypełnień, pomysłowych lokalizacji, ciekawych rozwiązań strategicznych to możnaby przymknąć oko na pójście "na skróty" w innych obszarach. Tu nic takiego nie zostało stworzone, Autor skupił się na wymyślaniu wydumanych i udziwnionych rozwiązań nie wiadomo czemu mających służyć, a dalej już poszedł maksymalnie na skróty.
Wiem, że stawianie każdego neutrala "z ręki" i jego szczegółowa edycja to żmudna praca. A wziąwszy pod uwagę, że dużych czerwonych kół jest w obszarze jednego screena w edytorze około osiemdziesięciu... łatwo policzyć ile tego śmiecia wypełnia całą mapę i ile czasu zajęłoby należyte wyedytowanie wszystkiego. Żeby uprzedzić posądzenia o hipokryzję (lub stronniczość w ocenie): tak wiem, to nie jedyna mapa, gdzie spotkamy podobne pójście na skróty - nawet wśród map konkursowych; cóż, widać taka tendencja. Są nawet mapy gdzie losowość neutrali została posunięta w jeszcze gorszym w efekcie kierunku (o czym było w stosownych recenzjach). Wiem, że np. na mapie BDR II sumaryczna ilość czerwonych kół jest kilkukrotnie większa (liczone) - ale też i mapa większa. Po zrobieniu sobie trochę przestrzeni, można jakoś się poruszać. Grać. Tu nie można. Zanim zrobimy sobie jakąkolwiek przestrzeń - mapa się kończy. Klaustrofobia i niegrywalność to jedyne określenia jakie nasuwają mi się w ocenie tej mapy.
Zagrałem mapkę graczem czerwonym - powiem że szału nie było - mapka była przynajmniej tam srogo napakowana stworzeniami, nie było gdzie iść bez walki. Miałem pomysł wynajęcia Rynalda z dyplomacją - ciekawie było walczyć przyłączonymi stworami. Magiczny portal w mieście startowym ułatwił grę.
Wady - ustawienia mapy - sprawdź mapę. Dużo niedostępnych obiektów i bramy bez misji.
Pokonać 4000 błękitnych to duży mozół - musiałbym grać rok. Nie lepiej zmienić na 400.
Magiczny portal powinien być dostępny na mapie ale dobrze pilnowany np. 600 Diabłów.
Usuń strażnika granicznego z niebieskiego - możesz mu dać garnizon czy coś.