Latarnia morska, dostępna jako budynek w zamku Castle, zwiększa punkty ruchu na wodzie dla wszystkich bohaterów, zarówno dla sojuszników, jak i dla wrogów.
You are a descendant of one of the most famous ancient conqerors. Stand as successor of Leonidas - King of Sparta either Alexander The Great - King Of Macedon or Darius - King of Persian Empire and once again unite all of the Hellenistic world.
Adijos
Mapka niskiej jakości
Czuje się zbrukany po zagraniu tej mapy. Gdyby tak wyglądała gra w heroesy jak na tej mapie to już nigdy bym nie grał w coś takiego. niby rozgrywka zajęła 20 dni, rushując miasta opponentów przez wiry, ale i tak rozgrywka mi się jakoś dłużyła. wojsko zajmowało miasta a reszta bohaterów zbierała niepilnowane surowce i biegała po brzydkiej, pustawej mapie. klikałem nimi w każdej turze jak debil, byle zakończyć tę mękę. w sumie sam nie wiem po co, skoro do niczego mi te surowce nie były już potrzebne po drugim tyg gry. sojusznik nawet nie zbił ani jednego wrogiego bohatera, nie wysłał ani jednego surowca. czy jest na tej mapie cokolwiek, co można pochwalić? nie sądzę.
o, nawet są na tej mapie podziemia, o których istnieniu dowiedziałem się po skończonej grze...
Mapa, która zachęcająco wygląda na miniaturze, przynajmniej jej poziom naziemny (może pomijając rozlane jajo sadzone na wschodzie, ale to już kwestia gustu), niestety okazała się najkrócej mówiąc, niewypałem...
O rozgrywce słów kilka:
Czerwony (Sparta), Zamek, 200%, artefakt.
Bardzo powolny (braki kasy) i strasznie nudny początek, zajęcie kilku kopalni w rejonie i czekanie, kiedy w końcu uda się coś pobudować. W międzyczasie wyjazd na wodę na 2 łodzie (trafiła się Sylvia), po wyłowieniu co pływało, skakanie po wysepkach i zbiór leżących dóbr. Akurat stocznia zaraz pod bokiem, trafiły się niestety Royal Gryfy (losowy poziom 3), ale mus zdobyć, nawet przy stracie 90% oddziałów osłonowych. Bez tego to korzenie zapuszczone jak Dendroid Guard na mur beton i na wieki...
Drugie miasto w strefie zdobyte (inna frakcja - losowy...) do City Hall tylko dla przychodu. Rozbudowa własnego, w trakcie wyjazd do sąsiedniej strefy (sojusznika), popodbierać mu co tam jeszcze nie zdążył... I nic się nie dzieje. Nuda...
Od 2-2-1 (2 tyg urobek ulepszonego 7mego poziomu) cała gra to tylko ganianka i wycinanie w pień licznych a słabowitych hirków CPU. Nuda... Szczęśliwie w międzyczasie kolega się oddalił na chwilę i mu CPU pobliską Twierdzę zajął... Za chwilę było dodatkowe skuteczne wojsko, artefakty, dużo czarów...
Od 3-2-1 (zdobycie TP i advanced Earth) już tylko totalna eksterminacja. Nuda.
Końcowa faza rozgrywki (czyli tak z 75% czasowo....) to mniej więcej: 10-15sek ruch własny, 1-2 minuty kręcenie się w koło sojusznika, 3 minuty to samo przeciwników... I pasjonujące uganianie się za uciekającym przeciwnikiem, czyli mniej więcej to, co na mapach "oryginalnych". Tyle, że tam ma się już fly/dd, i leci się szybciorem rach-ciach-ciach i codziennie można na pęczki zbierać odcięte kończyny i inne członki, natomiast tu - nie mamy nawet Waterwalka, żeby dopaść przeciwnika który właśnie uciekł sprzed nosa na sąsiednią wyspę, więc walczymy raz na ruski rok z jakimiś niedobitkami po drodze przejmując średnio rozbudowane miasta.
Niepotrzebny ten sojusz. Strasznie depresyjnie działa oglądanie ruchów sojusznika... On taki głupi... I tylko przeszkadza, zawsze wlezie nie tam gdzie trzeba.
Do tego okazuje się, że CPU też są po dwóch w drużynach i też się rżną między sobą... Żeby gracz miał jeszcze łatwiej?
Zdecydowanie za duża losowość, co oczywiście dla niektórych może być zaletą, przy kolejnym graniu nie będzie powtarzał się ten sam schemat, ale:
Większość (wszystkie?) neutrali wyedytowana tylko w zakresie chęci nieprzyłączania się (mało chętne lub niechętne) i poziomu.
Surowce i, co gorsza, artefakty losowe na mapie (tylko poziom ustalony...)
Losowe siedliska (nieprzywiązane do "swoich" miast)
Randomowe zamki - wiem, że są gracze, co za minus uważają, gdy nie mogą wybrać sobie dowolnego/ulubionego miasta, jednak z pozycji recenzenta... tam gdzie mapmaker zaplanował trawę i las, ma stać Zamek lub Bastion, a tam gdzie bagna - Cytadela, a nie np. Inferno na śniegu....
Sporo lokacji na wodzie, jednak większość rozgrywki odbywa się na lądzie; po zdobyciu przewagi nad opozycją, nie bardzo było już kiedy (i po co) wyruszać w podróż morską do Świą... Zaraz, jakim zdobyciu? Po prostu po rozbudowie przewaga już była i jazda na Greka, Persa czy innego Ateńczyka. Suma sumarum, Main wsiadł na łódź dwa razy - do przeprawy przez Bosfor (nawet zahaczył o Świątynię, ale już była pusta) i do zdobycia ostatniego miasta na wyspie Rodos.
Graficznie też niestety tylko na minimapie interesująco...
Mnóstwo kwadratowości: Kwadratowe wyspy, wybrzeża niewykończone.
Pustostany; brzydkie/puste korytarze podziemne (właściwie o podziemiach można powiedzieć tylko, że są)
Neutrale stojące na wodzie... OK, ale niech to będzie Wąż Morski, Żywiołak Wody, ale nie Pirat... (chyba, że po palach, po palach...)
Wspomniane obiekty wodne też wygladają na losowo sypnięte garścią na morze, gdzie upadły tam leżą (może poza świątyniami, bo są 3, każda w okolicy jednego teamu). Błagan. I woda jednak niedorobiona.
Bardzo interesujące rozwiązanie zauważyłem, tylko częściowo niestety (nie zdążyłem odkryć), więc załączam screen z edytora. Wiem, że te piaskowe góry czy tam wydmy, jak zwał, są z HOTA. Chodzi o to jak zostały skomponowane z czarnymi górami. Wygląda jakby czarne góry zostały zasypane przez piach. Genialne. Właśnie takie umiejętne połączenie obiektów z różnych terenów sprawia, że mapa wizualnie wygląda ciekawie, i że nie wszystko zostało rzucone losowo i na szybko, byle zapełnić teren. Szkoda, że to tylko jedno takie miejsce, które przykuło uwagę. Za to stało się to na koniec rozgrywki; może na osłodę i w celu zatarcia w pamięci malo pozytywnych wrażeń estetycznych po kilku godzinach gapienia się na kwadratowe wysepki i lądy.
Na plus też na pewno można zaliczyć, że nie ma nadmiaru artefaktów. Są za to do zdobycia: 3 Utopie i 3 Świątynie na morzu (plus kilka Smoczych wież), artefakty leżące (niestety losowe) są bronione przez wysokopoziomowe neutrale (losowe).
Absolutne zero fabuły; brak eventów choć w minimalnym stopniu uatrakcyjniających rozgrywkę; brak wymagającego przeciwnika... Bardzo smutna to mapa. Gdyby choć ścieżkę dźwiękową podmienić na Zorbę, zaraz by było weselej...
Wygląda też na niedokończoną. Albo autorowi wystarczyło inwencji tylko na odwzorowanie kształtów geograficznych i zmianę nazwy miast. Trochę to mało, jak na mapę konkursową, a przynajmniej ja, tym razem już z pozycji gracza (choć tylko niedzielnego), od mapy konkursowej oczekiwałbym czegoś więcej.
W szkolnej skali sześciostopniowej byłaby u mnie 2 - mierna, bo jest, i jakiś tam wkład pracy kosztowała. Jako że skala jest tylko do 5, powinno być 1.5 max, ale niech będzie dodatkowe pół za "fajne to.jpg".
Ta recenzja konkursowa nie została uznana przez moderatorów! Powód:
Kolejna ogólnikowa recenzja, którą można by napisać niemal pod każdą mapą, z konta o jednorazowej aktywności. Pełnia detali na tej mapie? No chyba nie.
Mapa nawiązująca do rzeczywistego miejsca świata i momentu historii, acz jednocześnie w świecie Hirołsów. Pełna cieszących oczy szczegółów.
Układ części mapy sprzyja eksploracji, choć zarazem jest ona pełna akcji, gdyż wrogowie już dość wcześnie przemierzają sąsiadujące nam obszary.
Ogólnie mapa ta jest wymagająca, ale i satysfakcjonująca przy zastosowaniu zwycięskich strategii i taktyk.