Akademia Wojny - Portal Heroes of Might and Magic III

Do zakończenia I etapu konkursu MapMaker AW pozostało 3 dni
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Poprzedni temat «» Następny temat
Zamknięty przez: altaeir
2015-05-17, 23:04
Faza grupowa raporty Master AW amator
Autor Wiadomość
altaeir 


Pomógł: 19 razy
Wiek: 32
Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 1043
Wysłany: 2015-03-20, 16:52   Faza grupowa raporty Master AW amator

Proszę o umieszczanie w tym temacie raportów z fazy grupowej. Wymagany jest screen chociaż 1 z gracz końcowej bitwy z krótkim opisem gry + potwierdzenie wyniku poprzez 2 gracza.
Screeny i opisy mają mają wzbogacać forum, dlatego proszę o poważne podejście do sprawy.
 
Konsumenci 2


Pomógł: 1 raz
Dołączył: 01 Lut 2014
Posty: 39
Wysłany: 2015-04-12, 02:06   

Konsumenci 2 vs Heves Desert War
A więc się stało, nie sądziłem że do tego kiedyś dojdzie ,ale przegrałem grę :( a wszystko zaczęło się od tego że ...
Był sobotni ciemny wieczór a ja uchwyciłem mojego oponenta na gadu gadu po krótkiej rozmowie i solidnych argumentach :D przeszliśmy do czynu i zaczęliśmy rozgrywać grę ,która się okazał być moim piekłem.Wstęp wydawał się dosyć przyjemny i dobry, dostałem bastion ,który był całkiem dobrą opcją jak na tą mapę mój oponent sięgnął po twierdze. Kupując bohaterów natrafiłem na jakże uroczą lecz piekielną i niezależną kobietę Pyre (podobno ma piękne wnętrze :P ) wydała mi się ona przyzwoitym wyborem ze względu na logistykę i artylerie ,która miała mi zapewnić łatwe i szybkie czyszczenie okolicy.Dnia 5 podbijając większość kopalń dostałem się do stojącego nieopodal drugie miasta którym okazała się twierdza.Sensowne i mądre zarządzanie ekonomią zapewniło mi zamek+magiczne konie zwane jednorożcami oraz potężne stworzenia z jaskiń jakimi są Behemoty już w 1 tygodniu.Korzystając z moich lekko zniewieściałych elfów,konio ludzi i 2 przerośniętych behemotów rzuciłem się w magiczny wir ,który wyrzucił mnie na drugą wyspę gdzie na początku 2 tygodnia podbił mojemu oponentowi gniazda roków + kopalnie złota tracą na strażników zaledwie 17 centaurów (3 ogniste ptaki+fenix stawiły lekki opór :D ). Po tych wydarzeniach zabrałem się za czyszczenie reszty :) Niestety okazało się że mój oponent w porównaniu do mnie wie jak prawidłowo grać na multi i wraz ze swoją armią przed początkiem 2 miesiąca stanął naprzeciwko mnie.Uznałem że nie pozwolę by wróg bezkarnie stąpał na mojej ziemi i ulepszając wszystko co się da rzuciłem się by bronić swych ludzi. Niestety to co ujrzałem na polu bitwy przeraziło by nie jednego bohatera. Wróg był potężny można by rzec że nawet niepokonany, po 2 stronie pustyni było widać tylko mgłę i nadciągającą śmierć. Szybko więc postanowiłem zaczerpnąć wiedzy okolicznych magów i rzuciłem za ich naradą czar slow na przeciwne jednostki niestety jak się okazało me czary były na tyle słabe że pozwoliły spowolnić armię niewinnych ptaków. Gdy z braku rozwiązań poczekałem by przejrzeć taktykę przeciwnika nagle wydarzyło się coś nie spodziewanego, nadeszły potężne wichury z siedmiu królestw a wszystko wyglądało tak jakby pojawił się one na wezwanie mego oponenta.Na jego reakcje nie przyszło mi długo czekać ,gdy wiatry się zebrały wróg w ciągu kilku chwil za ich pomocą rzucił się przez całą ziemie na mnie, moje wojska dzielnie stawiały opór lecz brak czarów i potęga przeciwnika wkrótce nas przygniotła.Gdy przeciwnik już zadawał ostateczne uderzenie jeden z moich ostatnich dzielnych elfich wojowników krzyknął
-Ratuj się Panie !!! My ich zatrzymamy.
Zacząłem uciekać ile sił w nogach ,ale wróg był nie ugięty i po krótki chwilach mnie dogonił. Co prawda moje wojska powstrzymały większą część armii lecz przeciwnikowi ostały się dwie potężne starożytne bestie i armia około 90 uzbrojonych goblinów.Zapytacie co wydarzyło się dalej ??? Odpowiem wam tak , nikomu tego nie życzę. Jedyne co mi zostało to wieczna tułaczka w hańbie i te oto dowody:

 
 
calvert


Dołączył: 06 Kwi 2015
Posty: 12
Wysłany: 2015-04-14, 23:13   

Witajcie. Jest i mój pierwszy raport :)

Grupa G

calvert (Czerwony, Inferno) vs Begrezen (Niebieski, Wrota Żywiołów)
mapa North vs South
wynik: 1:0
Bohaterowie: Tazar (24/34/33/18) vs Monere (31/24/22/23)
Dzień głównej bitwy: 2 Miesiąc, 2 Tydzień, 1 Dzień

Po początkowych problemach z połączeniem oraz częstych zerwań w trakcie gry, w końcu udało nam się rozegrać pierwszą potyczkę.

Wylosowałem Inferno. To co wyczytałem w necie na temat tego zamku, że trzeba wskrzeszać demony. Starałem się to robić, ale nie wiem czy liczba 62 w końcowej bitwie to dobry wynik na tej mapie (grałem dopiero drugi raz online w Heroes 3 i pierwszy raz Inferno).

Tazara trafiłem w pierwszym tygodniu w karczmie i postanowiłem go rozwijać na głównego bohatera. Niestety nie udało mi się nim zdobyć magii powietrza, a logistykę dostałem dosyć późno. Na szczęście na czarnym rynku szybko wykupiłem Rękawice Jeźdźca, a Buty Przyspieszenia były bronione na jednej z wysp razem z naszyjnikiem +3 do wszystkiego. Skupiłem się na zdobyciu artefaktów z tej wyspy, a drugą olałem. W międzyczasie otworzyłem dostęp do Wiru wodnego i posłałem skauta, żeby zebrał zasoby (też po stronie przeciwnika) . Trochę skopałem z tymi czterema chatami jasnowidza, bo zanim się dowiedziałem czego chcą to już jeden potrzebny artefakt poświęciłem na ołtarzu za doświadczenie. Po odwiedzeniu Biblioteki i splądrowaniu Smoczej Utopii przygotowywałem się do wejścia przez środek do obszaru przeciwnika. Ale plany pokrzyżowało zauważenie przez zwiadowcę statku z głównym wrogim bohaterem. Musiałem się troszkę wycofać ze środka, bojąc się, że zrobi mi desant na tyłach. Na szczęście okazało się, że zbierał tylko artefakty ze swoich wysp i walczył z potworami dla expa. Wbiłem się żwawo na wrogi teren i nie zastałem głównego herosa (był na drugiej wyspie). Zobaczyłem nie ruszoną Smoczą Utopię, ale poszedłem prosto pod zamek.

Zaskoczony przeciwnik poprosił mnie o poczekanie na swojego hirka i dostarczenie mu pozostałej części wojska, które zostawił w zamku. Zgodziłem się i przystąpiliśmy do walki. Mimo braku wizyty w Bibliotece Oświecenia i w Smoczej Utopii, Monere miał całkiem niezłe artefakty i statystyki. Obawiałem się, że przez brak magii powietrza mogę się nadziać na spowolnienie, na które mogłem odpowiedzieć jedynie masowym rozproszeniem (rozwinięta magia wody). Na szczęście przeciwnik rzucił na siebie przyspieszenie i po ruchu Feniksów przyszła od razu kolej na moje Arcydiabły. Skontrowałem go masowym spowolnieniem i dalej bitwa potoczyła się pomyślnie dla mnie. Raz rzuciłem deszcz meteorów za ponad 1000 obrażeń i 2 razy implozję za ponad 3000 i było po walce.

Miło mi się grało tą rozgrywkę z Begrezenem i czekam na rewanż. Mam nadzieję, że pozostali gracze się obudzą i też coś więcej pogramy. A tymczasem trzymajcie się :)






 
Master_sama

Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 1
Wysłany: 2015-04-17, 16:27   

Grupa F
PrawdziwyNekromanta vs Master_sama
Showdown 3
Wynik: 1 : 0


Zapraszam do lektury pierwszej części kroniki tragicznych wydarzeń pt. "Kobieta mnie bije".

Wstęp
Ja, Master_sama, pokojowo usposobiony władca Fortecy i okolicznych włości, wraz z mym wiernym bohaterem Torosar'em, zostaliśmy postawieni przed nie lada wyzwaniem. Dotarły do nas wieści, że na dalekiej północy grasuje doświadczona wojowniczka o przydomku PrawdziwyNekromanta wraz z jej przybocznym Bronkiem. Sama obecność nekromanty była niepokojąca, ale fakt iż dowodzi on Bastionem nie pozostawił czasu do namysłu, trzeba było zacząć działać.

Ciężkie początki
Naszą kampanię zaczęliśmy od zdobycia źródeł surowców i stworzenia infrastruktury umożliwiającej zebranie armii. Podczas eksploracji wykryty został piekielny zamek, który w niedługim czasie podbił Torosar. Nie był on jednak dla nas interesującą zdobyczą. Po zajęciu większości terenu w bezpośrednim sąsiedztwie Torosar wyruszył w wyprawę do podziemi, gdzie odkrył i zajął kolejny zamek. W tymże czasie, 7 tygodnia naszej kampanii, w stolicy nadszedł wielki dzień. Po czasie wielu wyrzeczeń i oszczędności całego królestwa, udało się ulepszyć Świątynię Obłoków. Następnego dnia miały przybyć nowe oddziały do naszej armii. Jednak w tym momencie stała się rzecz równie straszna co i niesłychana.

Olaboga!
Nagle nasz zamek zmienił chorągwie i przeszedł w ręce przeciwnika :o Nikt się tego nie spodziewał. Wróg wykorzystał nasz brak doświadczenia z przeciwnikami jego pokroju i niezauważenie przemknął niczym błyskawica od granic poznanych przez nas lądów, do samej stolicy. Pozycja naszego zamku była mu doskonale znana, podczas gdy my nie mieliśmy pojęcia skąd on przybywa. Braki w przygotowaniu z naszej strony były więc ewidentne.
Torosar natychmiast zawrócił, w drodze przygotowując się do batalii z siłami wroga. Nim jednak dotarł na powierzchnię przeciwnik podbił drugi nasz zamek, z którego powracając napotkał Torosara.

Bitwa



Ostateczna walka wyglądała na trudną, ale nie niemożliwą do wygrania. Jednak Bronek był doświadczonym bohaterem. Jego umiejętności płatnerskie zrobiły z jego armii niemiłosiernie twardą do zabicia gromadę stworzeń. Ponadto trening uczynił ich ataki potężniejszymi. Jednak ostatecznym gwoździem do trumny Torosara i jego armii był Płaszcz Odwrócenia posiadany przez Bronka. Ów przedmiot uniemożliwił memu bohaterowi rzucenie zaklęć, dla nauki których poświęcił wiele czasu i wysiłku. Mimo oczywistej przewagi wroga, Torosar mężnie walczył do samego końca, nie ratując się ucieczką nawet w krytycznym momencie.

Epilog
Alchemik Torosar poległ na polu bitwy, zgładzony przez Brona będącego pod dowodzeniem PrawdziwegoNekromanty.
Jako władca bez stolicy i głównego bohatera zdecydowałem zakończyć mą kampanię i poddać się woli zwycięzcy, która zmusiła mnie do spisania niniejszej kroniki. Poniosłem klęskę, jednak pewnego dnia znowu się spotkamy...

c.d.n.

A na koniec
takie tam selfie (statfie?) Bronka i jego armii:
 
Przemek_ 


Dołączył: 01 Kwi 2015
Posty: 0
Wysłany: 2015-04-17, 19:59   

Grupa H
Przemek_ (czerwony, Forteca) vs Szogun (Niebieski, Twierdza)
Mapa Paranoia
Wynik 1:0
Wylosowani bohaterowie: Cyra, Zubin
Główni bohaterowie: Theodorus, Zubin

Raport:
Czy to są jakieś żarty? Cyra wypowiedziała wojnę dzikusom z północy. Nie ma nic złego w dążeniu do władzy, czy poszerzaniu wpływów, ale to, co zrodziło się w jej głowie kpi ze zdrowego rozsądku. Cyra chce obalić tyranię panującą w Twierdzy i przygarnąć tamtejszych orków pod swoją opiekę. Idealny przykład na to, że kobiety nie powinny zajmować się rzemiosłem wojennym. Z jej zapałem bitewnym nie wróżę jej niczego dobrego. Mam nadzieję, że przekaże dowództwo komuś doświadczonemu.
***
Muszę przyznać, że jestem w dobrym nastroju. Opuczszenie murów szarej, sypiącej się akademii na rzecz prowadzenia wojny bardzo mi odpowiada. Jak na razie wieści są pomyślne, zwiadowcy zlokalizowali na północy zamek elfów, a główne wojska wyrywają kopalnie i tartaki z rąk lokalnych wieśniaków.
***
Sukces! Na dzisiejszym zebraniu rady zostałem pasowany na generała. Pierwsza walka za mną, diabeł broniący Bastionu poległ, nowe źródło dochodów zapewnione!
***
Plotki głoszą, że głównodowodzący w Twnierdzy to niejaki Zubin, potężny wojownik i doskonały dowódca. Oczywiste, że w otwartym polu nie mam z nim szans, ale przy pomocy magii zwycięztwo jest moje.
***
Dzięki elfickim monetom oraz wytęzonej pracy kapitolu, w mieście pojawiają się pierwsi giganci. W samą porę, gdyż zwiadowcy powoli wkraczają już na teren wroga, demaskując szpiegów. Zostały także zajęte dwie kopalnie złota, wszystko idzie po mojej myśli.
***
Co począć? Moje miasto jest w szczytowej produkcji, dzięki artefaktom zdobytym na lądzie i morzu mam władzę, o której kiedyś nie śmiałbym pomyśleć, a jednak czegoś mi brakuje, by zadać cios. Muszę wrócić do akademii i spokojnie nad tym pomyśleć.
***
Dzięki ciężkiej pracy najwybitniejszych umysłów światło dzienne ujrzał twór doskonały - Źrudło Maga. W połączeniu z obecną wiedzą na temat łańcucha piorunów będę w stanie zmieść z powierzchni ziemi każdego, kto stanie mi na drodze.
***
Pożoga. Krew. Krzyk niedobitków. Nie tak to sobie wyobrażałem. Zadufany w swoją siłę nie doceniłem wroga, moje wojsko było potężne - tytany niczym góry wznosiły się nad oddziałami królewskich nag, dżinów i oddanych mi współkompanów - arcymagów. Nikt z nich nie przetrwał, jak na ironię, uszedłem z życiem tylko dzięki prostakom, którymi całe życie gardziłem - kamiennym golemom. Ich niewzruszone sylwetki stawiły opór w nawałnicy bitwy tworząc dogodne warunki do inkantacji zaklęć. Ostatecznie zwyciężyłem, ale czuję gorycz porażki.
***
W furii rzuciłem się na zamek wroga. Poniżający moment, osobie z moim urodzeniem nie przystoi taki brak opanowania. Mój zapał ostudził jednak świeży oddział wroga, który na początku tygodnia zgotował mi niezbyt życzliwe przywitanie w okolicy Bastionu, przechodzącego z rąk do rąk. Nie było rady, zaatakowany rozpętałem burzę piorunów, po czym uciekłem zostawiając oddziały na pewną śmierć. Cóż, albo ja, albo oni.
***
Koniec z lamentacjami, czas nagli. Ostateczne starcie jest blisko, muszę zebrać resztki wojska i uderzyć w zamek nieprzyjaciela, czeka mnie długa droga na północ.
***
Tego się nie spodziewałem. Na pięć dni przed dotarciem do Twierdzy, mojego doświadczonego podwłądnego Astrala zaatakował sam Zubin. Nie było to zbyt rozważne ze strony wojownika. Zacny mag, przy pomocy znikomego wojska zdziesiątkował najniebezpieczniejsze bestie wroga. Nie poddał się, mając nóż na gardle miotał deszczami meteorów. Tak odszedł Astral, opiewając swe imie chwałą.
***
Poważne, groźne oblicze stojące chwiejnie na nogach. Uśmiechnąłem się szelmowsko. Po wieczornej dawce Źrudła byłem w pełni sił witalnych, mimo wszystko patrząc w to dzikie spojrzenie czułem niepokój. Jedno jest pewne, nie zasnę spokojnie, póki nie skrócę tego pyszałka o głowę, ale o to nie musiałem się martwić. To nie była bitwa, rzeź trwała krótko, nikt z armii Zubina nie uciekał, zataczali wokół siebie precyzyjne cięcia, cierpliwie czekając na koniec.

Główna bitwa


Końcowa bitwa
Zubin(16/14/11/11) vs Theodorus(9/10/14/14)
 
 
Dago 
Człowiek



Pomógł: 4 razy
Wiek: 28
Dołączył: 03 Mar 2013
Posty: 528
Skąd: jestem.
Wysłany: 2015-04-17, 23:43   

Kruczy (Red, Flux, Ciele, Kalt) lose Dago (Blue, Dung, chyba Sepinroth, Krellion).
FBF w 143.
Wspaniałe artefakty (spirit of o, kajdany, +10 i +5 procent resista, +750 golda) jakei dała mi ta mapa nie mogły nie spowodować banana na ryju. Krellion złapał magię ziemi ale nie doczekał się slowa (żadna z 3 gildii nei dała mi go). Oprócz ataku i odporności oraz koneicznego Paffajndingu miał jeszcze archery na zaawansowanym oraz mistrza artylerii (balistę miał od poczatku gry). Portal of summoning postawiony 111 dał mi 2 ifryty, więc od tej chwili do końca były ważną częścią mojej armii. Przeciwnika zauważyłem dopeiro turę- dwie przed FB. Rzuciłem sie na niego, myślał, że uda mu isę uciec, ale dopadłem go idealnei na magicznej ziemi niewiele ponad środkowego miasta co pozwoliło mi rzucić oba ważne czary, jakich użyłem w tej bitwie, na poziomie mistrzowskim. Bitwę zaczął oponent ustawiając się w rogu taktyką i od razu spowolnił mnie masowo... Pech chciał, że trafił w ten sposób tylko 2 mojej jednostki. Poczekał wiec feniskem a ja przyspieszyłme isę masowo (nie maiłęm magii powietrza, ale miałem magiczną ziemię). Poczekałem wszystkim p oczym rzuciłęm się na niego chimerami, ifrolami i rokami (z portala wypadały w nastepnych tygodniach). Jako że przeciwnik na pcozątku wystawił żywiołaki magmy jako przynętę (jak meniemam) dla mojego smoka na maksa do przodu, prezepołowiłem ich oddział minotaurami. Beholdery ostrzelały burzaki (zabiły ich chyba z 7) a harpie zaatakowały kogoś (pewnei feniksa albo rusałki). Smok podszedł, gdyż magmy mół sięgnąć tlyk otak, by zranić też minotaury a reszty bez haste'a nei sięgał biedak. Drugą turę czarów zmarnował oponent na niezidentyfikowany bliżej czar ofensywny który ponownie mistrz antymagii Krellion skasował bez pytania swoją odpornością. Odpowiedzią bł masowy kielich na całą armie (poza viednym smokiem którego nikt nei kocha) i wjazd kończący temat. W trzeciej turze rzuciłem bodajze piorun w któreś żyhwiołaki by dobić przeciwnika. Jego statystyki były neiiwele tylk ogorsze, ale miał artefakty podnoszące atak i obronę a ja nie. Powodzenia w rewanżu i innych grach, Kruczy :)

NIE UMIEM WRZUCIĆ SCREENA mimo że go mam. pomocy xd.

[ Dodano: 2015-04-18, 00:44 ]
P.S. na paranoi gracze to pomarańczowy i seledynowy? dziwne :D

Bass solo, take one.

- Jestem trollem? - Dago
- Hmmm... Masz 40hp i się regenerujesz. Tak. - Malekith
 
 
kruczy 


Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 7
Skąd: Puławy
Wysłany: 2015-04-19, 14:08   

Grupa D
DevilAdam(czerwony- Forteca) vs Kruczy(niebieski- Cytadela), mapa Boomerang, wynik- 0:1
Bohaterowie główni: Thorgrim(DevilAdam), Tazar(Kruczy)
Główna bitwa(fb)- miesiąc 2, tydzień 3, dzień 5
Raport:
Mój Pan Wielki Władca Bestyi zwany Tazarem powrócił z wyprawy do Królestwa Śniegu, niestety wiele bestyi zginęło w „bitwie na rozmarzniętej ziemi”, toteż radość z powrotu mojego Pana nie była tak okazała. Wiedźmy odprawiły pobitewny rytuał „powrotu do bagien” i zaczęliśmy świętowanie. Wszyscy bohaterowi którzy wzięli udział w kampanii zostali przyjęci z honorami, podczas uczty gnolle na wielkich liściach bagiennych roślin donosiły smakowite owoce bagien i przyrządzoną zwierzynę, a najurokliwsza hydra chaosu zaspokajała wszelkie potrzeby zwycięzców. W końcu nadszedł czas przemówienia, a oto co opowiedział mój Pan Wielki Władca Bestyi Tazar.

Thorgrim, ten brodaty kundel, najemnik z AvLee poległ! Teraz opowiem wam jak wyglądała jego klęska. Do bram fortecy Manufactury dotarłem 2 miesiąca, 3 tygodnia, 2 dnia kampanii, kilka tygodni wcześniej zająłem bastion otoczony piaskami pustyni, co zapewniło mi pozycyjną przewagę. Thorgrim wiedział o mojej ofensywie, ale gdy zająłem bastion nie był jeszcze gotów aby mi się przeciwstawić. Do bitwy doszło na trawiastych połaciach otaczających śnieżne królestwo, to zapewne skutek efektu cieplarnianego pomyślałem ;) .

Przeciwnik po 3 dniach wyczekiwania w fortecy wyszedł mi naprzeciw. Nie posądzał bym go o mistrzowskie opanowanie taktyki walki a jednak.., na szczęście sam również nie miałem sobie równych w tym fachu. Trafił swój na swego można by powiedzieć. Od razu korzystając z biegłości w magii powietrza przyspieszyłem wszystkie bestyje. Bitwę rozpoczął atak oddziału smoczych ważek, których prędkość w powietrzu może konkurować z prędkością jerzyków. Nie było jednak powodu by rzucać się od razu na dobrze zorganizowaną armię wroga i donośnym okrzykiem wstrzymałem agresywnie miotające się w powietrzu ważki. Chwilę później nagły podmuch powietrza sprawił, że cięciwy reptilliońskich łuków zadrżały słyszalnie. To w powietrze wzbił się oddział wiwern królewskich, gotów do ataku na nieosłoniętą hordę arcymagów. Unieszkodliwienie tych istot było kluczowe dla mojej strategii walki. W dali słychać było piski zmieszane z niskim basowym powarkiwaniem, bo oto do ataku rwała się horda bazyliszków królewskich. Poniesione magicznym podmuchem zdziesiątkowały mrowie bezbronnych gremlinów zupełnie nie przygotowanych do ataku piechoty. Thorgrim zaskoczony nagłym przebiegiem wypadków spowolnił moje oddziały. Wtenczas dżiny przebudziły się jakby z głębokiej medytacji i rzuciły antyżywioł ziemi na pobliski sojuszniczy oddział. Teraz inicjatywę przejęła śnieżna armia, z pomocą gremlinom ruszyły nagi królewskie, giganci i żelazne golemy, otoczyły rozwścieczony oddział bazyliszków, blokując im jakąkolwiek możliwość odwrotu. Na drugiej flance obsydianowe gargulce ruszyły z odsieczą arcymagom, większość ich ataków rozbijała się jednak o przeogromne skrzydła wiwern królewskich. Widok powolnych wielkich gorgon nie napawał mnie satysfakcją, narazie nie mogły wesprzeć swojej armii, tak samo hydry chaosu, które stanęły na straży reptilliońskich strzelców. Za chwilę ci ostatni wypuścili setki strzał w stronę zdezorientowanych gremlinów.

Dalszy przebieg walki stanowiły popisy moich mistrzowskich umiejętności magii powietrza, masowo przyspieszałem swoje oddziały, przeciwnik gdy nadeszła jego kolej spowalniał je, jego zaklęcie nie było w pełni skuteczne gdyż muszę przyznać, że 25% odporność na magię, którą opanowałem działało cuda. Walka wciąż toczyła się na dwóch frontach, do obrony arcymagów przyłączyły się dżiny, a z pomocą w ataku wiwernom ruszyły smocze ważki i zwierzołaki. Zachęcone dużym zgromadzeniem armii nieprzyjaciela hydry chaosu, ruszyły na pomoc otoczonym bazyliszkom, wielkie gorgony ruszyły w ślad za postrachem bagien. Oddział reptillionów został bez obrony, co szybko wykorzystały rozochocone dżiny, jednak płatnerskie zdolności moich strzelców pozwoliły na skuteczną obronę. Zaklęcie kamiennej skóry, którego nauczyłem się od mojego wiernego sługi Merist’a i moje głębokie zrozumienie magii ziemi pozwoliły mi wzmocnić całą armię jedną inkantacją, w gildii poznałem także zaklęcie tarczy, którego również nie zawahałem się użyć by zredukować rany doznawane przez podległe mi bestie. Thorgrim na pewno zdał sobie szybko sprawę, że nie jest w stanie przebić się przez obronę moich wojsk, lecz walczył dzielnie i do tego sprzyjało mu szczęście, więc nadzieja na korzystne roztrzygnięcie bitwy pozostawała, a tak jak to mawiają umiera ostatnia..

Im bliżej do końca bitwy tym przewaga mojej armii stawał się widoczniejsza, gdy padły nagi królewskie widziałem jak Thorgrim miota się myśląc o ucieczce, jednak ostatecznie nie opuścił swoich wojsk i zginął z honorem, ginąc od rany zadanej przez ostrze zwane Ognistym językiem czerwonego smoka, którym władałem. Tak oto zakończyła się ta ciężka bitwa. Wciąż dziwi mnie i zastanawia dlaczego miasto czarodziejów zdecydowało się wynająć łowcę z elfickich lasów, który ma niewielkie pojęcie o magii, choć potrafi się przed nią bronić? Trudno mi to pojąć, gdyż wiedza jaką dysponują mieszkańcy fortecy, skłania ku kształceniu wodza w kierunku magicznym. Cóż… muszę powiedzieć, że miałem dużo szczęścia, gdyż nie musiałem walczyć z najpotężniejszymi mieszkańcami fortec tytanami, widocznie zamek Manufacury nie opływał w złocie i klejnotach, stąd te potężne istoty nie zgodziły się tam zamieszkać.







Ostatnio zmieniony przez kruczy 2015-04-22, 16:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
DevilAdam



Dołączył: 20 Lut 2015
Posty: 99
Wysłany: 2015-04-19, 16:21   

Potwierdzam wynik i czekam na rewanż :)
 
Wonko 
Wonko

Wiek: 25
Dołączył: 27 Mar 2015
Posty: 0
Skąd: Polska
Wysłany: 2015-04-20, 17:27   

Wonko (niebieski, twierdza) vs Heves (czerwony, loch)
Mapa North vs South

Wszystko zaczęło się idealnie dostałem twierdze. Stwierdziłem że mi się poszczęściło. Po długiej i monotonnej grze, zbierania armii, czyszczenia mapy. Spotkaliśmy się w decydującym starciu. Armia przeciwnika zdecydowanie przewyższała moją. Rozprawił się ze mną bez problemu. Po walce nie widziałem sensu dalszej gry. Poddałem jeden punkt.

Wynik 0:1 dla Hevesa


Zgubiłem screenshota. Podeśle przy drugiej rozgrywce.

Enter to my dominion.
 
Korwin_Krul 
Korwin_Krul

Wiek: 27
Dołączył: 26 Mar 2015
Posty: 0
Skąd: Białystok
Wysłany: 2015-04-21, 20:59   Raport z meczu Szogun vs Przemek_

Mecz: Szogun vs Przemek_

Frakcje i startowi bohaterowie:
Szogun (forteca, Theodorus) , Przemek_ (twierdza, Saurug)

Zwycięzca: Szogun

Mecz można opisać jednym słowem. To był cud. Przemek_ zdominował mnie pod niemal każdym względem, obie kopalnie złota były niemal przez całą grę dzierżone przez niego. Zdecydowałem się na szalony rush z nielicznymi oddziałami, który jak się okazało zapewnił zwycięstwo. Wskrzeszenie i silne czary obszarowe zastąpiły mi silną armię. Dziękuję bardzo za grę w pierwszym jak i drugim meczu dla mojego przeciwnika :)

 
 
Przemek_ 


Dołączył: 01 Kwi 2015
Posty: 0
Wysłany: 2015-04-21, 21:15   

Potwierdzam wynik. Dzięki za wyrównany mecz.
 
 
Ravciozo 
Wielki Wuadca



Pomógł: 15 razy
Dołączył: 19 Lut 2014
Posty: 874
Skąd: Polska, Opole
Wysłany: 2015-04-25, 12:01   

SCS(Dung) def Ravciozo(Castle)
Opis:
Ucieszyłem się jak zobaczyłem miasta. Castle jest według mnie dość elastyczny, a jak zobaczyłem w karczmie Mullicha w 1/1/1 (jako chyba 4.), to ucieszyłem się jeszcze bardziej. Niestety, moje doświadczenie to tylko gra z CPU (ewentualnie z rodziną, która nie gra dobrze), więc przegrałem scout wara i dostałem lekcję, że szczury powinny mieć więcej niż 1 szybką jednostkę, bo też zdarzają się pomiędzy nimi walki. Pierwszy przejąłem drugie miasto, którym był drugi castle. Niestety szczur SCSa mający 2 ważki zdążył co do kratki do mojego obserwatorium (wielki błąd) i miał olbrzymią przewagę informacyjną. Przeciwnik miał sandały bronione przez beszki, a ja kulkę osłabienia bronioną przez feniksy. Myślałem, żeby korzystając ze skilla Mullicha i płaszcza zwinności (który dopiero musiałbym zdobyć) oraz archaniołów zdobyć kulkę bez szwanku, ale tracąc obie kopalnie złota podkopałem sobie gospodarkę. Kłopoty przyszły jednak później, gdy chcąc w 1/2/6 zaatakować nagarnię miałem nadzieję na niedużą obstawę (choć zazwyczaj lepsze są większe bonusy ;]). Obstawa była maksymalna. 4x4nagi i 4ul. nagi. Padło mi 18 gryfów i parenaście pik. Widząc, że nie będę miał archaniołów (A SCS pewnie smoki tak) zdecydowałem się na atak. Ustawiłem łańcuszek pod róg mapy. Po sprzedaniu prawie wszystkich zasobów w 1/3/1 miałem cały przychód wojska. Ruszyłem żwawo (miałem rękawiczki) i liczyłem, że będę w zasięgu ataku w 1/1/4, by wróg nie chował się w zamku. Nie zdążyłem - brakło tyćko do swan pondu. Mogłem się wycofać, ale tego nie zrobiłem. Mało brakowało do lvl up'a, a przy mieście jest kamień wiedzy - miałbym lvl up'a to może dostałbym mistrza magię wody, przydatną do gry pikinierami i gryfami (tak, miałem piki zamiast halabard). Nie trafiłem potem magii wody. SCS zastawił na mnie pułapkę. Dace, jego main (wiedziałem o tym, kim on jest) był daleko od miasta, a samo miasto było puste. Dace miał tylko ptaki gromu zakupione w obozie. Miałem chętkę na miasto (było pewne, że to pułapka, bo dzięki przewadze informacyjnej, SCS znał moje ruchy i zamiary). Było niepewne czy zdążę, więc ominąłem kamień. Brakło dwóch kratek po ścieżce. I tu ujawniły się moje piki - z halabardnikami bym raczej zdążył. Dace korzystając z mistrza logistyki i znajd. drogi dopadł mnie, a ja bez silnych czarów ani mistrza magii wody mogłem go co najwyżej połaskotać. Wybiłem w FB harpie wiedźmy i trochę meduz. PO blessie na kuszników także czerwone smoki. Więcej jednak nie mogłem - Dace miał przewagę w statach (ok. 4 punktów) i czarach.
Zabił Mullicha i wtedy poddałem grę.
Aktualnie gramy rewanż, poproszę SCSa o wczytanie sejwu sprzed bitwy, to wrzucimy screena jeśli to potrzebne.
Potwierdzasz wynik?

And we'll all dance alone to the tune of your death...
 
SCS 



Pomógł: 6 razy
Dołączył: 19 Mar 2013
Posty: 332
Skąd: Wieliczka
Wysłany: 2015-04-25, 13:04   

Nie potwierdzić wygranej było by czymś raczej dziwnym :D

No cóż, co do gry miałem tylko jedno założenie, być krok przed przeciwnikiem, cała reszta to mniejsza lub większa improwizacja z mojej strony. Miasta na tej mapie były dla mnie raczej bez znaczenia, jedynie nie pasowało mi necro lub cytka ale akurat żaden z tych zamków się nie trafił.
Początku gry nie pamiętam najlepiej ponieważ rozegraliśmy ją dwa tygodnie temu. Jako arta pod zamkiem dostałem kule powietrza, nic ciekawego ale co poradzić. Pierwsze co ruszyłem, to po arta na misje, kulka zmotywowała magię powietrza i ziemi, w lochu siadł piorun więc było ok(375 dmg w fb). Ociągałem się znacznie w swojej strefie i widziałem jak wróg zmierza mozolnie w moją stronę, nie sądziłem że wbije mainem nie robiąc wcześniej rekonesansu.
FB rozegrałem wybitnie po macoszemu mając spore straty ale bez względu na to przeciwnik poddał grę.

Tu mój Dace.

Sir Mullich kolegi.

P.s przeciwnik był ciekaw gdzie jest armia Dace'a, otóż była w laboratorium rtęci :)
 
 
Ravciozo 
Wielki Wuadca



Pomógł: 15 razy
Dołączył: 19 Lut 2014
Posty: 874
Skąd: Polska, Opole
Wysłany: 2015-04-25, 14:32   

I to jest to, o czym mówił Konsumenci 2. Wiem, że tak się da robić, by chować armię do kopalni, ale całe życie grając na single nie robię tego często. A CPU NIGDY. Więc zapominam sprawdzić myszką kopalnie grając na multi. Przyzwyczajenia... dobra, to jest temat do raportów, więc siedzę już cicho. Już się więcej nie odzywam.

And we'll all dance alone to the tune of your death...
 
Malekith 
I Am Justice



Pomógł: 85 razy
Dołączył: 30 Maj 2008
Posty: 2986
Wysłany: 2015-04-25, 16:25   

Ravciozo napisał/a:
gdy chcąc w 1/2/6 zaatakować nagarnię miałem nadzieję na niedużą obstawę (choć zazwyczaj lepsze są większe bonusy ;]). Obstawa była maksymalna. 4x4nagi i 4ul. nagi.
1. To nie jest maksymalna obstawa. Najwięcej może ich być 30 (szansa na 6 upg). Prawdopodobieństwo wylosowania takich strażników wynosi tylko 10% (30% dla każdego innego przypadku).
2. Jedyne sytuacje, kiedy nie można stwierdzić jaka jest obstawa, to gdy w środku widzisz grupę (może być 5x2 albo 5x3) lub mnóstwo (może być 5x4 albo 5x6). W każdym innym przypadku jesteś w stanie dokładnie zidentyfikować liczbę nag.
Dla twojego banku zobaczyłbyś mało upg + grupa non upg. Jednak jeśli przesuniesz kursor nad ten obiekt, to na pasku na dole wyświetli się mnóstwo stworzeń. Oznacza to, że musi ich być przynajmniej 20, więc opcja, że jest 5x3 odpada.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Strona 1 z 4
Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group